sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdzial VII : Sex on fire.

Your sex is on fire.

- Sądzę, że dla mnie to jest bardzo dobre.- przycisnął mnie bliżej siebie, łapiąc rękoma za tyłek. Jęknęłam cicho i przygryzłam delikatnie dolną wargę. Myśli, że wygrał. Jednak zapomniał o jednym. Na nazwisko mam Pique. Ręką masowałam jego szyję. Kiedy nasze usta dzieliły dosłownie milimetry, powiedziałam:
- Nie pocałujesz mnie.
        Neymar otworzył oczy i uniósł brew do góry, zbytnio nie wiedząc o co mi chodzi. Uśmiechnęłam się cwanie i zeszłam z jego kolan.
- O co tym razem chodzi?- spytał, wciąż ciężko oddychając. Był niezadowolony i zdziwiony tym, że po raz trzeci mu odmówiłam. Wzruszyłam ramionami i zaśmiałam się pod nosem.
- Może dlatego, że chłopaki tam stoją?- powiedziałam, a on odwrócił się do tyłu. Zaklął pod nosem kiedy zauważył Bojana, Fabregasa i Puyola za krzakami. Byli słabo ukryci, do tego kiedy siedziałam na kolanach piłkarze, Krkić zawołał „kręćcie, będziemy mieć z tego kase!”. To się zdziwili.
- Nienawidzę ich.- mruknął, pomagając mi wstać.- Przysięgam, że ich zabiję.
        Zaśmiałam się i pomachałam im. Do końca próbowali zachować godność, ale Cesc odmachał mi, za co dostał po głowie od chłopaków. No i zaczęli się bić, prawie wyrwali krzaki.
- Sądzisz, że powinniśmy ich uspokoić?- spytałam, oglądając się za siebie.
- Po tym co mogło się stać ale się nie stało bo oni tam byli? Nie odzywam się do nich do końca życia.- objął mnie ramieniem i prowadził do samochodu.
- A może ja po prostu i tak bym cie nie pocałowała, hm?
- Tak?
- Tak.
        Za chwilę pożałowałam tych słów, bo piłkarz przygniótł mnie do drzewa i przyciągnął mnie strasznie blisko siebie. Czułam każdy fragment jego ciała, każdy mięsień był blisko mnie. Jęknęłam cicho, a ona jakby pobudzony tym, podniósł mnie  do góry, oplatając moje nogi wokół swoich bioder. Spojrzałam na niego zalotnym wzrokiem, przygryzając wyzywająco wargę.
        Opuścił mnie gwałtownie tak, że moja twarz, była na wysokości jego twarzy. Za wszelką cenę chciałam go rozpraszać, więc włożyłam swoje ręce pod jego koszulkę i badałam każdy najmniejszy mięsień jego brzucha. Ney mocniej ścisnął moje uda i pocałował mnie w szyję, ssąc mocno delikatną skórę. Ponownie cicho jęknęłam mu do ucha.
- Cholera dziewczyno, zabijesz mnie kiedyś.- powiedział ciężko oddychając i przeniósł ręce na moje pośladki, przy tym prawie mnie upuszczając.

        Na moje nieszczęście  szczęście usłyszeliśmy gwizd Bojana. - Zabije.- mruknął strasznie zły Brazylijczyk, stawiając mnie na ziemi. Zachichotałam pod nosem i zakręciłam włosy na palcu, przyglądając się chłopakom.
- Po prostu mnie nie pocałujesz, nie zdziwię się, jak nigdy.- puściłam mu oczko i poszłam w stronę samochodu, ponętnie kręcąc biodrami.
- Jakbym chciał to zrobiłbym to i w tej chwili.- przyciągnął mnie do swojego boku i trącił nosem szyję.- Gerard mnie zabije.- jęknął, przyglądając mi się.
- Dlaczego?
        Pokazał palcem na moją szyję. No tak, zrobił mi wielką malinkę. Prychnęłam śmiechem i spojrzałam na niego rozbawiona.
- Masz racje, już nie żyjesz.- ponownie się zaśmiałam, wsiadając do auta.
- Ty się śmiejesz, a jutro nie będę miał czym zaliczać lasek.
- Ty kiedykolwiek miałeś czym zaliczać laski?
- A chcesz się przekonać?
       
        Całą drogę do domu przekomarzaliśmy się i śmialiśmy. Musze przyznać, że zmieniłam zdanie na jego temat. Nie jest zadufanym w sobie dupkiem, ale wciąż mnie denerwuje swoją pewnością siebie we wszystkim. Jednak dzisiaj miło spędziłam czas w jego towarzystwie. O dziwo, ani razu się nie pokłóciliśmy. Może rzeczywiście powinnam dać mu szansę poznania się lepiej. Pożegnaliśmy się szybko, nie dałam się dotknąć przy pożegnaniu. Puściłam mu oczko, ale widziałam jak się oburzył. Zaśmiałam się na ten widok i weszłam do domu. Shakira niemal skoczyła na mnie. No tak, stali z Gerardem przy oknie i wszystko widzieli.
- No kochana, to widać jak się pogodziliście.- Isabel wskazała palcem moją szyję, a Pique zacisnął pięści.
- Geri, to nie tak jak myślisz. Między nami do niczego nie doszło, tylko tak się wygłupialiśmy!- przytuliłam się do niego, robiąc tą swoją słynną minę "ala cukiereczek niewinny". Nie podziałało. Chciał wyjść już  z domu, był gotowy dogonić auto Brazylijczyka, ale mocno trzymałam go w pasie. Jak on szedł to i ja.
- Gerard, przecież ona nie ma dwunastu lat.- skarciła go Shak. 
- Ale jak rodzice to zobaczą to zabiją i mnie, i ją!
- I dobrze, spokojniej w domu będzie.- powiedziała ledwo słyszalnie, ale oboje z Gerim zwróciliśmy na to uwagę.
- Myślałam, że nas kochasz.- wychlipałam. Mój brat podłapał tą grę i spojrzał na nią wielkimi oczami. 
- Ale...
- A ja Ci oddałem dziewictwo!
- Co?!- popatrzyłam na niego zdziwiona, Shakir zaczerwieniła się, a Pique nie wiedział jaką głupotę palnął. Czyli swój pierwszy raz przeżył z Shakirą!
- Yyyy...
     Do domu wszedł Puyi z Busquetsem. No tak, oni nie muszą pukać. Do drzwi, jeśli coś...
- SHAKIRA ROZDZIEWICZYŁA PIQUE! - krzyczałam i uciekałam swojemu bratu. Piłkarze zaczęli robić to samo. Biedny Busquets, został uprowadzony przez Pique. Z Carlesem postanowilismy go uwolnić, ale musieliśmy mieć jakiś plan. Zamknęliśmy się w moim pokoju i nadsłuchiwaliśmy. Nic.
- Robimy tak..- szeptał, aby brat nie usłyszał niczego. Uważnie go słuchałam. Sytuacja była bardzo poważna, nie ma co się śmiać.- Ty odwracasz jego uwagę i biegniesz do łazienki, zamykasz się w niej. Potem ja odbieram Busiego i zamykam się tutaj. Jak napiszę ci sms'a to wychodzimy w tym samym czasie i rzucamy się na Gerarda, jasne?
- Jasne.- odszeptałam i kucnęłam pod drzwiami. Nie słyszałam nic, oprócz dźwięku otwieranych drzwi. Przyszła reszta chłopaków. No tak, w końcu jest piątek. Nie ma piątku bez wizyty u Milanka. 
     Miałam nadzieję, że Pique zdezorientował się gośćmi i pobiegłam do łazienki. Od razu się w niej zatrzasnęłam i usiadłam. Zadowolona z siebie odwróciłam się i nie wierzyłam własnym oczom.
- Ney?! Co ty tu...- ale nie dane było mi dokończyć, bo Brazylijczyk przyciągnął mnie do siebie i mocno pocałował. Trzymał moją twarz, ponieważ chciałam się mu wyrwać. Jednak jakby tego nie zauważył i popchnął mnie na ścianę, nie przerywając pocałunku. Zaczynało mi się kręcić w głowie, nie mogłam dłużej się powstrzymywać. Oddawałam je z tą samą pasją, a ręce wplotłam w jego włosy. Odsunął się ode mnie.
- Nie dotykaj grzywki.- wymruczał mi do ucha i podniósł. Był do mnie tak przyciśnięty, że nie musiał mnie podtrzymywać- i tak bym nie upadła. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem i chciałam odpowiedzieć, ale znowu uciszył mnie pocałunkiem. Tym razem od razu go oddawałam. Przygryzł moją dolną wargę, a następnie zaczął ją ssać i pociągnął w swoją stronę. Jęknęłam cicho. Chyba usłyszałam dźwięk telefonu. Odepchnęłam go delikatnie i uśmiechnęłam.
- Wybacz gejmar, ale muszę uratować Busiego.
- Gejmar?- przycisnął mnie mocniej, zjeżdżając rękami na pośladki. Mocno je ścisnął.- Chcesz się przekonać, że jednak wolę dziewczyny?
- Aż tak bardzo chcesz się ośmieszyć?- uniosłam pytająco brew.- Serio, muszę uratować Busiego. 
- Al...
- Nie pytaj.
- No okej.- postawił mnie na ziemię, ale nie zdejmował ze mnie rąk.- Jesteś taka słooodka.- wymruczał, a ja zachichotałam i odepchnęłam go od siebie, przygryzając dolną wargę.- Nie rób tak przy mnie, chyba że siedzisz na mnie albo pode mną. 
- W snach.- ponownie przygryzłam wargę i wyszłam. Poczułam jak ktoś wpada we mnie. Fabregas dołączył się do zabawy i chciał uratować Busquetsa, ale się zderzyliśmy. Zmierzyłam go morderczym spojrzeniem.
- Nie bij, nie bij, nie bij - jęczał, ale to przecież on siedział na mnie. 

     Niestety nie udało nam się uratować Sergio, sam uciekł z kryjówki Pique (czytaj. sypialni, a raczej szafy w sypialni). Puyol był rozczarowany moim brakiem orientacji w terenie, bo podobno pobiegłam nie do tej łazienki co trzeba. No cóż, nie wiem czy żałuję tej pomyłki. Chłopaki zaczęli pić, zaczęło robić się ciekawiej. Opowiadaliśmy sobie jakieś śmieszne i żałosne sytuacje z naszego życia. Głos zabrał Alexis.
- Pamiętacie jak Valdes wysłał nam swoje nagie zdjęcia? 
     Obejmujący mnie Bojan zaczął usypiać, ale nie przeszkadzało mi to. Niech sobie śpi.
- Chyba ciągle je gdzieś mam.- wyjęłam telefon, ale bramkarz wyrwał mi go i schował do tylnej kieszeni spodni. Chciałam go zabrać, ale nie miałam zamiaru go obmacywać. Przynajmniej nie przy wszystkich. 
- Jak to nagie?- spytał Suarez, który jest jednym z nowych piłkarzy.
- Zrobił zdjęcie Dylanowi, podczas gdy on odbijał się cały nagi w lustrze i zanim to zauważył, wysłał do wszystkich chłopaków. Taki freak. - wyszczerzyłam się do Valdesa, który mierzył mnie wzrokiem. Nie miał w sumie powodu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz