sobota, 9 sierpnia 2014

Epilog

Where have you been.

Głos

          Marzec, kwiecień, maj. 
          Wszystkie te miesiące minęły jak z bicza strzelił. Natalia z Neymarem ogłosili swój związek, dodając zdjęcie na instagramie podczas pocałunku. Dokładnie to zdjęcie, co Ney ma na tapecie do tej pory. Zaplanowali wspólne wakacje na Ibizie, wraz z rodziną Neya. Gerard z Cesciem i Danielle, oraz dziećmi kobiety mieli wybrać się razem z nimi. Natalia stresowała sie przed poznaniem rodziców i siostry swojego chłopaka. Do tego dowiedziała się o obecności Davida Luiza, który niestety nie mógł przyjechać do Rzymu. 
          Natalia jak najbardziej skończyła szkołę muzyczną z samymi szóstkami. Dzięki temu dostała dyplom, który przyda jej się na studia. Cały dzień skakała radośnie, bo nareszcie zakończyła edukację i może więcej czasu poświęcić dla przyjaciół i swojego brata. Shakira chciała się spotkać z Gerim, a nie z ich synem, ale nie zgodził się na to. Straszyła go, że zabierze mu Milana ale nie robi żadnych kroków w tą stronę. Tak jakby zależało jej tylko na chłopaku, a nie na dziecku które przecież sama urodziła. 
          Dzisiaj miała jednak przyjechać odwiedzić Milana, dlatego w domu została tylko blondynka. Pique wybył gdzieś na imprezę z Neymarem, Danim i Leo, co nie skończy się dla nich dobrze, bo każdy wie, że gdy nie ma z nimi Carlesa to robią głupoty. W najgorszym wypadku znowu wyrzucą ich z kluby za robienie idiotycznych rzeczy. Ale oni zawsze się tak zachowują, więc powinni być przyzwyczajeni do sprzątania po gwiazdeczkach futbolu. Chłopczyk spał w swoim łóżeczku, nie bardzo przejął się wizytą mamy. Kilka razy powiedział "mama" ale to "tata" i "ciocia" górowało w jego słowniku. No i jeszcze "Lora" którą uwielbiał. Kupili mu deskę jak mają skate'ci i piesek sobie na niej jeździ. Ma na jej punkcie obsesje. Kochany szkrab. 
          Blondynka usłyszała dzwonek do drzwi i niechętnie podążyła w ich stronę. Nie wiedziała jak zareaguję na widok swojej byłej przyjaciółki. Stała się tak nagle jej największym wrogiem. Spojrzała na nią gniewnie w drzwiach i odsunęła się, robiąc miejsce do przejścia. Ta jednak się nie ruszyła. Przyglądała się młodszej dziewczynie z bólem i trwogą. Jakby chciała przeprosić ją, a nie narzeczonego którego upokorzyła i zdradziła, wyjawiając prawdę przed ich rodzinami i przyjaciółmi, a także kamerami. Dlaczego zgodziła się, aby ślub był monitorowany, skoro wiedziała co chce powiedzieć Pique?
- Jesteś wampirem? Mam cię zaprosić do środka, abyś mogła przejść przez próg czy boisz się, że obleję cię świńską krwią jak w Carrie?- uniosła brew, patrząc w jej oczy. Piosenkarka westchnęła głęboko i podała jej wielką paczkę w której znajdował się prezent dla Milana.
- Nie chcę widzieć się z Gerardem.
- Nie sądzisz, że jesteś mu to winna?
- Nic nie jestem mu winna.- odwróciła nieśmiało głowę, patrząc na huśtawkę. Wybiła blondynkę z rytmu swoim wyrazem twarzy i tym jak się zachowała przed chwilą. Nie wiedziała czy ma ją uderzyć, zwyzywać i zamknąć drzwi przed nosem czy wysłuchać. Nie chciała mieć na głowie jej ochroniarzy i policji, więc wybrała drugą wersję. Zabrała Milana z łóżeczka i ruszyła do ogrodu, gdzie siedziała juz Shakira. 
           Podała jej dziecko, ale Isabel popatrzyła chwilę na Milana i oddała w ręce blondynki. 
- O co ci chodzi? Przecież przyszłaś odwiedzić swojego syna.- była już zdenerwowana, nie chciała słuchać jej wyjaśnień. Nie chciała w ogóle z nią przebywać, ale musiała przebrnąć przez piekło, aby było dobrze. To samo powiedziała swojemu bratu, który cierpiał jak nigdy ale powoli zapomina o piekle jakim przyrządziła mu piosenkarka. 
- Nie znasz całej prawdy, nie wiesz dlaczego to robiłam i dlaczego robię to co robię teraz, więc proszę, wysłuchaj mnie a dopiero potem oceniaj.- oplotła się ramionami, chociaż znowu było ciepło i przyjemnie. Prawie rok była w Barcelonie, jeszcze musi przetrwać wakacje i będą nie tylko urodziny Milana, ale i rocznica jej przyjazdu do stolicy Katalonii.
- A więc powiedz, wątpię abym zmieniła swoje zdanie o tobie, ale możesz próbować. Masz prawo. Ale powiedz, czemu nie chcesz wziąć na ręce Milana? Tęsknił za tobą..- nie wiedziała czy za nią tęsknił, bo ani razu nie ubiegał się o mamę. Nigdy nie powiedział nawet tego słowa, chociaż często je słyszał. Ciągle mówił "tata". Kochał swojego ojca. 
- Bo nie chciałam tego dziecka!- wybuchnęła, żywo gestykulując rękami.- Nie chciałam tego ślubu, dziecka. Chciałam żyć w wolnym związku, jestem młoda i chciałam się wyszaleć póki mogę, mam nie dużo czasu na takie rzeczy jak romanse!
- Czy ty sądzisz, że wszystkie piosenkarki tak robią?- miała ochotę rzucić się na nią i wyrwać jej włosy, ale musi pokazać kto jest mądrzejszy, mimo wielkiej różnicy wieku. Poza tym przytulała do siebie Milanka, który zaczął cicho płakać słysząc podniesiony głos matki. 
- Nie wszystkie, ale rozmawiamy o mnie! O mnie! O moich pragnieniach. Nie możesz twierdzić, że wszystko jest moją winą, bo zupełnie tak nie jest. Ja chciałam tylko żyć jak ty. Kusić chłopaków, związać się z jednym ale mieć też innych. Móc flirtować, imprezować i spędzać czas na piciu alkoholu a nie w białej sukni przed ołtarzem i przy zmienianiu pieluch. To nie dla mnie, musiałam przerwać to przedstawienie, które zupełnie mnie nie uszczęśliwiało. 
- Gerard dawał ci wszystko co chcesz. Jesteś doskonałą aktorką.- mruknęła zła. Milan wyczuł, że coś jest nie tak i coraz głośniej płakał, mimo że był przytulany i kołysany przez swoją ukochaną ciocię. Nie zwracała na to uwagi i chciała jak najszybciej pozbyć się Shakiry z domu. 
- Chciałam wolności. Chciałam urozmaicić swoje życie nie tylko w kontaktach z innymi, ale również w sprawach łóżkowych. Sama na moim miejscu zrobiłabyś to samo. 
- Nie. Bo kocham Neymara. Wiesz co to miłość? Czy w ogóle kiedykolwiek kogoś kochałaś tak na serio?
- Nigdy nie poczułam się trzy metry nad niebem, jeśli o to ci chodzi.
- Wyjdź Isabel, nie chcę z tobą rozmawiać. Jeśli nie chcesz Milana to świetnie się składa, wychowamy go na pewno lepiej niż zrobiłabyś to ty. 
          Piosenkarka kiwnęła głową i poszła do furtki. Odwróciła się jeszcze na chwilę, patrząc w ich stronę.
- Dziękuję. - i odeszła. Dziękując za to, że nie będzie musiała widywać swojego syna. Natalia prychnęła zła, kopnęła prezent dla swojego bratanka i wróciła do domu, uspokajając płaczące dziecko. Nie tak miała przebiegać wizyta matki Milana i byłej narzeczonej Gerarda Pique.
          Natalia opowiedziała o wszystkim jedynemu trzeźwemu Neyowi, który dzisiaj odstawił jej pijanego brata do domu. Aby wszedł i pobiegł do sypialni, twierdząc, że czeka tam na niego Irina Shayk, która zerwała dla niego z Ronaldo. Zachowywał się jak na bombie, ale kto wie- czy rzeczywiście na niej nie był. 
- I jeszcze ciebie do tego namawiała.- mruknął zły, patrząc na swoją dziewczynę. Nie wyobraża sobie życia po tym, jakby to jego zdradziła i to Natalia. 
- Nie dosłownie namawiała, sądziła że ja na jej...- nagle po dom podjechał radiowóz. Spojrzeli na siebie zdziwieni. Co tutaj robiła policja?
- Czy to dom Gerarda Pique?- spytał młody, przystojny policjant. Blondynka uśmiechnęła się zalotnie, co zdenerwowało Brazylijczyka. Pamiętał, że tak uśmiechała się do niego na początku ich znajomości. A może mu się tylko wydawało?
- Z tego co wiem, brat nie rozdaje autografów.- oparła się plecami o parapet i spojrzała na niego z lekko przechyloną głową. 
- Pani brat zniszczył mienie dwa przecznice dalej. Rozbił czyjś samochód głową. 
          Spojrzała na swojego chłopaka. Był zły za to, że przy nim flirtowała z innym chłopakiem. Wzruszył obojętnie ramionami. Nie zamierzał z nią teraz rozmawiać, ani tym bardziej zostawiać ją samą z obcym chłopakiem. 
- On czasami lubi rozbijać coś głową.- pogładził tylne drzwi swojego porsche, wspominając dzień, kiedy poznał swoją dziewczynę. Nie mógł się nie uśmiechnąć. 
- Jest pijany. Przepraszam.
- Mógł uważać.
- Przeczy pan z logiką, jak był pijany to jak miał uważać?- uniosła lewą brew do góry. Brazylijczyk skręcał się w środku, kiedy policjant omiótł wzrokiem JEGO dziewczynę. Nie wytrzymał, gdy dłużej skupił się na odkrytych nogach i podszedł, przyciągając Natalię do swojego boku. Pocałował ją w szyję i stanął za nią, wtulając się w jej plecy całym ciałem. Głowę oparł na jej ramieniu. 
- Hm, cóż. Zostawimy mandat za zakłócanie ciszy. Proszę wręczyć go bratu.- podał jej kartkę, specjalnie dotykając palcami jej brzucha. 
- Kiedy pan kończy służbę?- zaczął zdenerwowany Ney. 
- Skąd to pytanie?
- Bo nie chcę zostać aresztowany za napaść na policjanta.
- Dobranoc. Oczywiście przekaże bratu.- uśmiechnęła się i wciągnęła piłkarza do domu. Po zamknięciu drzwi spojrzała na niego gniewnie. Według niej zachował się jak dziecko, specjalnie pokazując że jest jego. 
- O co ci chodzi?
- Zachowujesz się jak dziecko! Czy chociaż raz możesz przestać pokazywać innym chłopakom że jestem twoja? Przecież ja tylko z nimi rozmawiam, nie robię nic głupiego. Nie wychodzę z nimi, a mogłabym. Nienawidzę tw...- nie dokończyła bo piłkarz podszedł do niej, popchnął na ścianę i brutalnie pocałował, mocno trzymając twarz w dłoniach. Starała się wyrwać, ale nie miała wystarczająco siły. 
- Zamknij się.- wymruczał przyciskając ją do siebie. Przebiegł palcami po jej włosach i plecach, ostatecznie podnosząc ją do góry i niosąc do jej pokoju. Zamknął drzwi nogą, czym obudził Lorę, która spała na łóżku. 
- Nienawidzę cię, jesteś aroganckim dupkiem. Strasznym, myślącym tylko o sobie, nie wiem dlaczego  ogóle wtedy się z tobą umówiłam ty snobistyczny piłkarzyku.- mówiła między pocałunkami, kiedy już leżeli na jej łóżku pod nim. Powoli rozpinał jej koszulę i całował powoli odsłaniające się idealne ciało. 
- Kocham Cię.- powiedział cicho, całując jej dekolt. Westchnęła cicho i odchyliła głowę do tyłu. Ney zaczepił palcami o jej spodenki i ściągnął je jednym ruchem. 
- I myślisz tylko o jednym, dopiero byłeś zmęczony!- usiadła i skrzyżowała ręce na piersi.

          Rafaella była wniebowzięta, poznając dziewczynę brata. Opowiedziała jej chyba wszystkie wstydliwe szczegóły z życia Neymara. Ale to dobrze, przynajmniej będą mieli się z czego śmiać na domówkach, siedząc na nowym świętym stole w mieszkaniu jej brata, który z drugiej strony złapał wspaniały kontakt z siostrą Neya. 
- Geri nie podrywaj mi siostry.- do Natalii, Rafaelli i Geriego dołączył Neymar, który siedział tyłem do nich, ponieważ rozmawiał z rodzicami. Teraz wszyscy siedzieli na jachcie i rozmawiali w jakby wielkim kółku.
- Ty podrywałeś moją.- przypomniał mu.
- Racja. Ale mi się udało.- puścił jej oczko i usiadł za nią, przytulając jej plecy. 
- Jesteś taki pewny?- zachichotała, odwracając głowę w jego stronę. Pocałował ją w policzek i mocniej przytulił.
- Teraz jestem pewny. 


To by było na tyle. Jak widzieliście, moje rozdziały z udziałem Neya nie były najlepsze. Wytłumaczenie? Wampiry mnie pochłonęły. Nie mam wam zbyt wiele do powiedzenia i z przykrością stwierdzam, że nie byłam zadowolona z tego bloga. Ale prawdziwą mnie i to jaka jestem na ogół wesoła poznacie na blogach, które piszę teraz: 
i


Rozdział XIV : Bad girls cry

Bad girls cry.

Głos

          Pique robił omlety, a cała kuchnia była w cieście. Natalia pacnęła się w czoło i poszła szukać brata. Jednak kiedy zobaczyła Neya i Geriego śpiącego słodko we dwóch na kanapie, cała złość z niej uszła. Usiadła po stronie której spał Neymar i pogłaskała go po policzku. Przebudził się i uśmiechnął, widząc kto odważył się dotknąć go gdy spał. Westchnął i pociągnął na siebie blondynkę, przytulając. Nie miał okazji spędzić z nią więcej czasu niż dwadzieścia minut, a tak cholernie za nią tęsknił. Cały czas, codziennie. 
          Zachichotała i ułożyła się między dwoma piłkarzami. Było mało miejsca, więc nogą i prawie obydwoma ramionami leżała na Brazylijczyku. Przyciągnął ją bliżej siebie i objął w pasie, głaskając po plecach. Drugą rękę splótł z palcami jej i uniósł ją lekko do góry.
- Ale malutka.- powiedział cicho zaspanym głosem.- I taka biała w porównaniu do mojej. Słodziutkie masz nawet rączki.
- To przez anemię, dlatego jestem taka blada. 
- Wiem. Ale jak byłaś mała też byłaś blada.
- Skąd wiesz?- spojrzała na niego kątem oka. Poczuła, jak jego ciepła dłoń kontrastuje z lodowatą skórą na plecach. Zmarszczył brwi i rysował kształty palcem na jej  gołych plecach. Wtulił ją w siebie mocniej, aż w końcu podniósł na ręce i poszedł do ich sypialni. Spojrzała na niego dziwnie, a ten jedynie puścił jej oczko i położył na łóżku. Za chwilę ułożył się obok niej i przykrył ich kołdrą. Położył jej głowę na swoim ramieniu i ta samą ręką nawijał jej loczki na palec. Drugą ręką trzymał jej małą dłoń.
- Gerard mi pokazywał wasze zdjęcia, zanim zaczęliśmy być razem.
- Byłam strasznym dzieckiem.
- Miałaś strój pszczółki, moje ulubione zdjęcie.- delikatnie ręką, którą bawił się jej włosami odwrócił jej twarz w swoim kierunku i pocałował ją w usta. Krótki, ale bardzo słodki pocałunek, mówiący więcej niż tysiąc słów. 
- Jak  było w Brazylii?- spytała, gdy minęło trochę czasu. Prawie usypiała, czując bicie jego serca. Marzyła o tej chwili bardzo długo.
- Okej, ale tęskniłem za tobą. Bardzo. Codziennie śniło mi się, że mnie zostawiasz.- jęknął żałośnie.- No i Rafaella podłapała moje tapety, czyli ciebie i to jak się całujemy i wygadała całej rodzinie. Chcą cię koniecznie poznać. 
- Wstydziłabym się.
- Mój wstydzioch. - zachichotał i cmoknął ją w nos.- Mój... Moja...Natalia Pique jest tylko moja.- mówił to z takim uczuciem, że dziewczynę przeszły ciarki. Przygryzła delikatnie dolną wargę i kreśliła kółka na jego klatce piersiowej.
- Miałeś co do tego wątpliwości?
- Sam nie wiem. Boję się, że cię stracę.- mocniej przycisnął ją do swojego boku, jakby bał się, że zaraz się rozpadnie. 
- Zapewniam cię, że nigdzie się nie ruszam bo jest mi z tobą zbyt dobrze i za bardzo cię... no wiesz.
- Nie wiem.- uśmiechnął się łobuzersko i nachylił nad nią. Zaśmiała się i pokręciła głową. Nie miała zamiaru dać mu satysfakcji. 
- Wiesz.
- Powiedz to, błagam.- spojrzał czule w jej oczy.
-Za bardzo cię kocham, da Silva.- westchnęła cicho, a piłkarz mocno ją pocałował, gryząc przy tym w wargę. Szybko pozbyli się ubrań i totalnie zatracili w sobie...

          Sylwester minął im w znakomitych humorach. Gdy byli we Włoszech, niemalże nikt nie pamiętał o występku Shakiry, lecz Gerard nie czuł się dobrze, kiedy zostawał sam ze sobą, w swoim pokoju. Wiele razy płakał w poduszkę, aby nie usłyszała go siostra albo przyjaciele. Jedyna kobieta którą chciał poślubić- zawiodła go. Na dodatek nie chciała z nim rozmawiać po tym wszystkim, nie starała się. Bardziej zależało jej na tym fagasie, niż na Milanie i swoim dawnym partnerze. Świadomość, iż niedługo będzie musiał wrócić do Barcelony gdzie wszytko się skończyło, dobijało go coraz bardziej. Nie mówił o tym Natalii, ale ona chyba zaczynała się domyślać. Nie dziwne, bo znała go jak nikt inny i ze wzajemnością. Teraz stał w swoim nowym domu, rozpakował się. Milan smacznie spał na wielkim łóżku z Natalią, Cesc robił obiad. Pique tylko stał i wpatrywał się w mieszkanie wypełnionymi zdjęciami ze znajomymi. Nie było ani jednego zdjęcia, gdzie byłaby jego była narzeczona. Ale dobrze się stało, w końcu wolał dowiedzieć się okrutnej prawdy, niż przeżywać słodkie uniesienia w których główną rolę grały kłamstwa. 
          Natalia wróciła do szkoły i na egzaminach w szkole muzycznej minął jej cały styczeń. Prawie nie miała czasu dla Neymara, co niestety odbiło się na ich związku. Często się kłócili. Było trzaskanie drzwiami, wyzwiska, płacz a potem przytulanie i przepraszanie. Wszystko mieli naprawić w lutym, gdzie oboje będą mieli więcej czasu na przemyślenia i przede wszystkim dla siebie. 
          Milan rósł jak na drożdżach i coraz rzadziej pytał o matkę. Shakira nie dzwoniła. Była w wiosennej trasie koncertowej, a na instagramie miała pełno zdjęć z niejakim Davidem Guettą, który o la Boga- okazał się jej kochankiem. Bez wstydu dodawała zdjęcia z pocałunkami i z dopiskami "jesteś jedyny". Willa stała pusta, całkiem blisko nowego mieszkania Gerarda i Natalii. Pique chcąc nie chcąc musiał pozbierać się po zdradzie niedoszłej żony. Czasami żartował nawet z tego co się stało, mawiał, że przez chwilę grał w filmie i przez jakiś czas to nie on zrobił coś niewybaczalnego, jak najczęściej mu się zdarzało. Bolało go to, ale coraz rzadziej wspominał tamten nieszczęsny dzień. Skupił się na wychowaniu syna i na swojej grze. Po cichu zastanawiał się nad wróceniem do Manchesteru United, jednak nie chciał rozstawać się z przyjaciółmi i z siostrą, która nie zostawiłaby swojego chłopaka. Zastanawiał się również, czy nie zrezygnować z gry ale to tylko przez krótką chwilę, potem śmiał się do własnych myśli- bo przecież piłka to jedyne co kocha i co nigdy go nie opuści, nie zdradzi. Pokochał ją tak po prostu- odkochać się raczej tak nie da. Granie na podwórkach by mu nie wystarczało, lubił być w centrum uwagi. Lubił słyszeć gwar na stadionie i okrzyki radości, po strzeleniu gola. Ten dźwięk był najpiękniejszy na świecie. 
          Teraz czekał przed drzwiami swojego domu. Zastanawiał się, czy ktokolwiek pamiętał o jego urodzinach. Na treningu było jak dawniej, nikt nie składał mu życzeń. Natalia minęła go w kuchni ze zwykłym "cześć" i poszła do szkoły. Westchnął ciężko, nawet rodzice nie zwracali uwagi na datę w kalendarzu. A mama mówiła, że nigdy nie zapomni dnia, kiedy to co wyszło z niej po dwóch dniach ciężkiego porodu siłami natury. Za wszelką cenę chciała urodzić sama. Natalię też chciała tak urodzić, nie zważając na ból, który doskonale znała po pierworodnym synu. Jednak mała dziewczynka nie miała siły, by pomóc matce w porodzie i musiała być wyciągnięta przez cesarskie cięcie. Oboje ważyli tylko 2 kilogramy. Gerard wyrósł- Natalia niezbyt. W końcu wszedł do swojego nowego mieszkania, z którego był jak najbardziej zadowolony. Jego siostra powiedziała, żeby sam urządził je jak chcę, a ona ewentualnie może pomóc i coś doradzić. Shakira nigdy mu na to by nie pozwoliła. Ciekawe, czy pozna jakąś kobietę, której nie będzie do niej porównywał. Miał taką nadzieję, bo inaczej oszaleję i zostanie starym... starym pannem z kotem i dzieckiem, które wyjedzie na studia i będzie lekarzem. Tak, będzie lekarzem. 
          Po wejściu do domu nie słyszał nic, czyli nie było nikogo w domu. Ze smutkiem musiał pogodzić się z faktem, że nikt nie pamiętał o jego urodzinach. Opiekunka Milana poszła do domu, gdy tylko jego lambo podjechało pod willę. Miała jakąś ważną sprawę do załatwienia. Ona też nic nie wiedziała o jego urodzinach. Ciekawe, jak świętuję Shak...
- NIESPODZIANKA!- krzyknęła cała drużyna Barcelona, do tego byli chłopaki z reprezentacji i rodzice. Natalia stała w drzwiach i uśmiechała się do niego. Spojrzał na nią ze święcącymi się oczami. To jej sprawka. Sprawiali wrażenie, że nic nie pamiętają tylko po to, aby zrobić mu niespodziankę. A on prawie płakał przez niepamięć znajomych i rodziny. Bez wahania podszedł do niej, podniósł i mocno przytulił.
- Wszystkiego najlepszego braciszku, kocham cię.- szepnęła mu do ucha, wtulając w jego bezpieczne ciało. W jego ramionach czuła się najlepiej. Nie zamieniłaby swojego ukochanego braciszka na nikogo innego. 
- Dziękuję. Myślałem, że zapomnieliście.- powiedział, gdy tylko przestał przytulać się ze swoją siostrą. Zachichotała i kazała usiąść mu na nowym stole obrad. Czyli święty stół rodziny barcelońskiej. Do pokoju jego mama wniosła, a raczej wwiozła wielki tort w kształcie piłki, a na tej piłce były figurki drużyny barcelońskiej. Przedstawiało ono scenę, gdy Gerard strzela gola i biegnie na Fabregasa. Jeszcze w strojach Barcy. Zdmuchnął dwadzieścia siedem świeczek. 
          Wszyscy złożyli mu życzenia i wręczali prezenty. Po zjedzeniu tortu i jakiś przekąsek, wszyscy usiedli w kole, a Gerard oczywiście na stole- on tu dzisiaj był najważniejszy. Wręczali mu po kolei prezenty do rozpakowania. Pierwszy rzucił się Alves.
- Nie jestem pewna, czy rodzice powinni to widzieć.- Natalia odchyliła głowę do tyłu i powiedziała cicho do swojego chłopaka. Siedział na podłodze, opierając się plecami o nogi Alexisa. Przed nim, między jego nogami siedziała blondynka, która z kolei opierała się o jego klatkę piersiową. Jedną ręką obejmował ją w pasie, a drugą trzymał jej maleńką dłoń. Był szczęśliwy, że już mają dla siebie czas i nie będą się kłócić.
- Spokojnie, w tym roku prezent nie jest taki straszny.
- Widziałeś?
- Pomagałem mu wybierać.- wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. W tym momencie Geri rozpakował niebieską torebkę i zaśmiał się. Wyciągnął bokserki w barwach reprezentacji Brazylii z kieszonką na wiadomo co. Na tyłku wielkimi literami było napisane: Dani ma gust. Natalia odetchnęła głęboko i zachichotała. W tym roku przynajmniej nie dostał dmuchanej lalki. 
- To wygląda tak, jakby opinie o Danim, Geri miał w dupie...- powiedział głośno Bojan, siedzący obok blondynki. Opierał głowę na jej ramieniu, co niezbyt podobało się Neyowi, ale tłumił w sobie złość. Nie chciał ponownej kłótni o Bojana- bo przecież o niego kłócą się bez przerwy. 
- Ale ty głupi jesteś.- mruknął Alves. Następny w kolejce był Fabregas, od którego Gerard dostał koszulkę na zamówienie. Otóż była biała, na przodzie była karykatura Cesca i Fernando. Oboje byli w strojach reprezentacji Hiszpanii. Fernando mówił: Pique jest tępy. A Fabregas odpowiadał mu: Ja go naostrzę. Koszulka bardzo spodobała się obrońcy i postanowił nosić ją do bokserek. Mama złapała się za głowę i wachlowała dłonią. W końcu nigdy nie była na barcelońskiej imprezie. Rodzice z prezentem od nich postanowili czekać do końca. Carles wstał dumnie z długim pakunkiem w czerwonym papierze. Podszedł do swojego młodszego przyjaciela i podał mu pakunek.
- Najlepszego stary, to będzie twój ulubiony kieliszek. Masz z niego pić w specjalne okazję.- okazało się, że były kapitan Blaugrany podarował blondynowi kieliszek wielkości dwulitrowego picia. Był bordowo granatowy, z nadrukowanymi podpisami całej drużyny. Herb w rączce był ze srebra. Gerard od razu postawił kielich na  honorowym miejscu, czyli obok telewizora. Była to tak jakby wystawa pucharów, medali, koszulek z wszystkich sezonów gdzie by nie grał, oraz stare korki i piłki zabrane z boiska. Nie było ich dużo, jakieś trzy. Postawił tam kielich i zamknął gablotkę na klucz, chowając go tam gdzie zawsze- do szafki. 


Natalia
          Postanowiłam pomóc bratu rozpakowywać prezenty, które były ułożone obok stołu w wielkiej kupce. Nawet nie musiałam sięgać w dół, aby brać kolejne pakunki. Mój brat miał za zadanie zanoszenia prezentów od razu do pokoju i chowania ich w odpowiednim dla nich miejscu, aby był porządek. Pomagał mu w tym Bojan i Ney, którzy brali te rzeczy i chowali je tam gdzie im kazał. Spojrzałam na krwistoczerwoną kopertę. Byłam  ciekawa od kogo to. Otworzyłam ją, a w środku był list. Wszyscy patrzyli po sobie. Gerard wyszedł do łazienki. Krew we mnie się zagotowała, gdy przeczytałam jej treść. Oni wszyscy już wiedzieli od kogo to. Postanowiłam dać to bratu na sam koniec. Usiadłam na kopercie i udawałam zachwyconą minę, sięgając po niebieską torebkę od Alexisa. W środku był zegarek z Gucciego, taki jakie lubi mój brat. On szczerze cieszył się z najmniejszego prezentu, liczyła się dla niego pomysłowość. Najbardziej cenił sobie takie prezenty. Od Messiego dostał słuchawki z Apple z napisami "jestem gorący bo przyjaciel Messiego", od Xaviego- który niestety nie mógł przyjechać i podał średniej wielkości białą torebkę przez Andresa (który podarował mojemu bratu wino z winogron o nazwie "Para Pique" i jego zdjęciem)- dostał złote spinki do mankiet i czarną, skórzaną muszkę o której ciągle mówił Gerard. Od Villi dostał najnowszą płytę Rihanny i koszulkę z jej podobizną, w końcu Geri uwielbia jej muzykę, od Pedro skarbonkę ze zdjęciem całej drużyny w kształcie wielkiej piłki. Zapowiedziałam, że na swoje urodziny sama chcę taką dostać.
- O to ode mnie!- wykrzyczał Bojan. Wyciągnęłam wielkie pudełko oklejone niezdarnie szarym papierem prezentowym. Pique spojrzał do środka i zaczął się śmiać. Okazało się, że jego najlepszy przyjaciel podarował mu szare spodnie i bluzę dresową z nike, białe nike za kostkę i kij bejsbolowy. 
- Co to?- zaśmiałam się, patrząc na dumnego z siebie Katalończyka. Spojrzał na mnie jak na idiotkę. 
- To zestaw dresa.- wzruszył ramionami. 
          Myślałam, że nic nie może przebić zestawu dresa od Bojana. Prezenty przewijały się, dostawał różne koszulki, bokserki, czapki, figurki, zdjęcia i takie inne, aż doszło do prezentu Ramosa. Skakał w okół nas i czekał na reakcję. W pudełku coś się trzęsło i piszczało. Myślałam, że to jakiś pluszak. Gdy otworzyłam wieku zobaczyłam, że to piesek! Biały buldog francuski z czarną łatką na oczku. Był maleńki, wielkości mojej dłoni. Pisnęłam z zachwytu i przywłaszczyłam sobie psiaka w malutkiej koszulce z Blaugrany z numerem "3".
- Wiedziałem, że tak będzie, więc masz jeszcze to.- wyszczerzył się Sergio, podając mniejszy prezent oklejony papierem z motywem "Happy Birthday". W środku były bokserki, ale nie normalne. Na tyłku była bramka z napisem "Strzel gola". Wątpię, aby nosił je w towarzystwie nieznajomych mężczyzn bez kobiet. 
- Nazwę go Maciek. - postanowiłam.
- Dlaczego Maciek?
- Bo to śmieszne imię, jeju nie wnikaj.- zwróciłam się do Gerarda i podałam mu prezent ode mnie, puszczając Maćka na ziemię. Od razu został okupywany i zapoznawał się z piłkarzami. Wystraszony był dopóki nie trafił w ramiona mojego chłopaka.
- Skarbie, to jest dziewczynka.- powiedział Brazylijczyk, masując Maćka po brzuchu. Skrzywiłam się i zrobiłam niezadowoloną minę, patrząc na Ramosa z wyrzutem.
- Więc Maciek będzie się nazywał Lora. - wzruszyłam ramionami, chociaż wolałabym, aby Lora okazała się w najbliższej przyszłości Maćkiem. Szkoda takiego ładnego pieska. 
           Podałam Gerardowi prezent ode mnie, czekając na jego reakcję. Chciałam podarować mu coś od serca, czego nie może dać mu nikt inny. Uśmiechnął się, wyciągając trzy obudowy na iPhone. Na każdym z nich było moje zdjęcie, ale inne. Trzy ulubione zdjęcia przez mojego brata. Od razu zmienił na jedną z nich. Następnie otworzył srebrny naszyjnik z serduszkiem. Po jednej stronie był Milan, a po drugiej ja. Aby zawsze o mnie pamiętał i miał mnie w sercu. Objął mnie ramieniem i pocałował w czoło, wkładając naszyjnik na szyję. Miałam taki sam, tylko że ze zdjęciem Milana i mojego brata. Wstałam i chciałam odebrać od Neya Lorę, kiedy Pique wziął do ręki kopertę. Zbladł.


Głos

          Przeczytał treść listu, a po jego policzku spłynęła samotna łza, którą od razu starł wierzchem dłoni. Natalia podeszła do niego i chciała przytulić, ale odsunął się, czytając dalej. 
Drogi Gerardzie,
Nie sądź, że robiłam to wszystko specjalnie po ty by Cię zranić i zwieść. Kochałam Cię i kocham nadal. Tęsknie za Tobą i naszym dzieckiem. Pamiętaj, że ono jest nasze i ja też mam prawo ubiegać się o jego widywanie lub opiekę. Na razie mnie nie ma, będę niedługo i pójdę z tym do adwokata. Zależy mi na szczęściu Milana. Wybacz całe zamieszanie, ale kocham dwóch mężczyzn i nie umiałam wybrać- wybrałeś za mnie, za co Ci dziękuję. 
Wszystkiego najlepszego.
Z wyrazem miłości,
Isabel.
          Przeczytał na głos i zmiął kartkę. Chciała odebrać mu Mialana, ale on na to nie pozwoli. Przebywa z nim bardzo dużo czasu, zajmuję się nim wraz z siostrą, rodzice również pomagają. Do czternastej ma opiekunkę, a potem jest pod opieką ojca i cioci. Shakira byłaby jedynie przez kilka dni w miesiącu, do pracy i w trasę nie zabierze małego dziecka. Sąd nie da jej prawa do opieki nad Milanem. A nawet jeśli, to Gerard może ubiegać się o powtórzenie procesu. Zrobi wszystko, aby zostawić przy sobie syna, którego kocha. Prawdziwe oblicze Shakiry właśnie wychodziło na jaw. Jest chciwą i wyrachowaną kobietą, nie wartą prawdziwej miłości. 
          Nie pozwolił, aby ta kobieta zepsuła mu wieczór i bawił się ze znajomymi. Od czasu do czasu zaglądał do swojego syna, który słodko spał  w swoim łóżeczku. Rodzice przebywali na górze, aby w razie czego pójść do niego. Niedługo będzie pora na kolację, więc sam pójdzie i go nakarmi. Musi udowodnić wszystkim, że jest najlepszym ojcem na świecie, a zarazem lepszym rodzicem dla Milana od wiecznie zajętej piosenkarki. 
          Natalia martwiła się o brata, ale widziała jak dobrze znosi ten list. Od razu wyrzucił go do śmieci i wrócił z uśmiechem i kieliszkami. Nie będzie płakał przez osobę, która nie zna zasad prawdziwej miłości. Usiadła na kolanach swojego chłopaka i westchnęła. Jeśli kiedykolwiek zostałaby zdradzona, to załamałaby się. Szczególnie przez osobę, którą kocha się całym sercem a nawet więcej. Uśmiechnęła się do niego i pocałowała lekko w policzek. Zdziwiły go te nagle czułości, ale objął ją w pasie i pociągnął bliżej na siebie. Tęsknił za jej czułym dotykiem, głosem, widokiem. Nie widywali się codziennie, co odbijało się na ich związku, ale wszystko powoli wracało do normy. 
- Co tam?- spojrzał na nią z czułością. 
- Stęskniłam się za tobą i to bardzo. Nie lubię się z tobą kłócić.- oparła głowę o jego ramię. Zamruczał cicho, gdy masowała jego mięśnie brzucha przez koszulkę. Coraz większą ochotę miał udać się na górę i zaszyć w pokoju blondynki, aby mieć ją tylko dla siebie. Aby móc bezkarnie ją całować, przytulać i dotykać wszędzie gdzie tylko zapragnie, bo przecież nie zrobi tego przy jej rodzicach. 
- Nigdy więcej takich przerw, nawet jak będziesz musiała się uczyć. Wtedy przynajmniej na chwilę posiedzimy razem bo wariowałem w domu. 
- Dobrze.- uśmiechnęła się i dostała słodkiego buziaka. Nie zdawała sobie sprawy, że temu wszystkiemu przygląda się ojciec, który nie był zadowolony ze związku córki z piłkarzem. Chciał jak najszybciej wybić takie pomysły z głowy córki i musiał z nią o tym porozmawiać.  W najgorszym wypadku zapłaci za zniknięcie Neymara z jej życia. 
- Kochają się mamo, nie musisz się o nią martwić.- powiedział Gerard, kładąc dłoń na ramieniu matki. Również martwiła się o córkę, ale tylko i wyłącznie o jej szczęście. Nic chciała zrobić tego, co chcę jej mąż- czyli zapłacić piłkarzowi za zerwanie z jej córką. Nigdy by o tym nawet nie pomyślała.
- No nie wiem Gerard, masz ich na oku żeby... no wiesz?
- Mamo, oni i tak to robią. Natalia nie jest dzieckiem, a ja nie będę jej tego zabraniał. Znam Neymara i to jeden z najodpowiedzialniejszych mężczyzn na świecie. A wiesz kiedy się taki stał? Kiedy poznał Natalię. Kocha ją, nie musisz martwić się o jej szczęście. Spokojnie.- uśmiechnął się i wrócił na imprezę. Uspokoił zapędy matki, ale ojca tylko podsycił. Wszystko układa się nie po jego myśli.

Rozdział XIII : Scream and shout

Nie podoba mi się moje pianie, zastanawiam się nad zakończeniem swojego pisania. Wybaczcie, jeśli z dnia na dzień pojawi się tutaj post pod nazwą INFORMACJA. Kocham was bardzo tak jak pisanie, ale myślę, że się wypaliłam. Nie odejdę oczywiście nie dodając epilogu, o to się nie martwcie. Decyzja zostanie podjęta przy najbliższym poście. Przepraszam, jeśli chcieliście koniecznie dłuższą część opowiadania o siostrze Pique i Neymarze. 
____________



Scream and shout

Głos

          Tydzień u rodziców minął szybko, a stamtąd pojechali wprost na lotnisko. Pozostało dwa dni do sylwestra. Bojan jechał do siebie, a zatrzymać mieli się w domu Pique, który miał go od rodziców na osiemnaste urodziny. Wiedział, że kiedyś się przyda. Natalia właśnie pojechała razem z Bojanem po laptopa, bo z jednym nie dadzą rady. Wygłupiali się, kiedy wchodzili do domu, a blondynka prawie spadła z balkonu. 
- Tęskniłem za tobą.- przytulił ją nagle. Niepewnie odwzajemniła uścisk Nie zauważyła nawet kiedy ciepłe ręce piłkarza dotknęły jej zimnej skóry pod koszulką, lecz kiedy ten odwrócił ją i oparł o blat, zaczęła kontaktować.
- Bojan, co ty...
- Cicho.- szepnął, mocno trzymając jej biodra. Chciała go odepchnąć, ale nie potrafiła. Może ją zamurowało, może była ciekawa do czego posunie się jej przyjaciel, może chciała tego samego. Chłopak przejechał dłonią po jej policzku.
- Przestań...- poprosiła cicho i bardziej przysunęła się do blatu. Krikić posadził ją na nim i objął rękami w pasie, wjeżdżając dłonią pod jej koszulkę.Gwałtownie nachylił się nad nią i pocałował mocno, wsuwając język do jej ust. Z początku się opierała, ale potem zaczęła oddawać pocałunki. Jęknął cicho, gdy przejechała swoim językiem po jego dolnej wardze. Jego mięśnie się napięły. Wsunął ręce pod jej koszulkę i pomógł ją jej zdjąć. 

          Obudził się. Koszmary nawiedzały go od tygodnia, nawet w Brazylii. Cholernie bał się o to, że straci najważniejszą osobę w swoim życiu. Nie przeżyłby zdrady ukochanej, tak samo jakby ona zostawiła go dla innego. Umarłby z powodu braku serca. Skoro ona była jego sercem, to jakby miał żyć? Spojrzał na tapetę swojego telefonu. Widniało na niej ich wspólne zdjęcie, kiedy się całowali. Natalia uśmiechała się delikatnie przez pocałunek, była w jego różowo- szarej koszuli w kratkę. Ręce zarzucone miała na jego szyję. Westchnął cicho i pocieszał się myślą, że już jutro będzie mógł ją pocałować, dotknąć. Już niedługo. 

          Tydzień u rodziców minął szybko, a stamtąd pojechali wprost na lotnisko. Pozostało dwa dni do sylwestra. Bojan jechał do siebie, a zatrzymać mieli się w domu Pique, który miał go od rodziców na osiemnaste urodziny. Wiedział, że kiedyś się przyda. Natalia właśnie pojechała razem z Bojanem po laptopa, bo z jednym nie dadzą rady. Wygłupiali się, kiedy wchodzili do domu, a blondynka prawie spadła z balkonu. 
- Tęskniłem za tobą.- przytulił ją nagle. Niepewnie odwzajemniła uścisk. 
- Jedziemy do Pique? Ney powinien już być.- spojrzała na niego zniecierpliwiona, chcąc jak najszybciej znaleźć się w ramionach ukochanego. Bojan pokiwał smutno głową i wypuścił ją z uścisku. To było jak wbicie noża w serce. 

          Pique powiedział, że Ney śpi na górze w jej pokoju. Pobiegła więc do pomieszczenia, w którym znajdował się jej chłopak i powoli otworzyła drzwi. Uśmiechnęła się szeroko, widząc śpiącą twarz Brazylijczyka. Podeszła powoli do łóżka i usiadła na nim. Nie obudził się. Zaczynała się irytować, gdy minęło dwadzieścia minut, a on nawet się nie poruszył. Znakiem życia było jedynie systematyczne unoszenie się klatki piersiowej. Usiadła na nim i nachyliła się, opierając na łokciach po obu stronach jego głowy. Złożyła delikatny pocałunek na jego ustach. Otworzył powoli oczy i uśmiechnął się, by następnie znowu je zamknąć. Westchnął głęboko i położył dłonie na jej plecach, ściągając na siebie. Zachichotała cicho i schowała głowę w jego szyi. 
- Powiedz, że to nie sen i że na prawdę tu jesteś.- wymruczał cicho do jej ucha. Ponownie się zaśmiała i spojrzała mu w oczy. 
- Kocham Cię.- szepnęła, przygryzając dolną wargę. Popatrzył na nią chwilę, a potem przewrócił ją na plecy i gwałtownie pocałował mocno, oplatając jej nogi w okół swoich bioder. Dawno nie czuł smaku jej pocałunków, jej słodkich ust. Nie mógł poczuć na policzkach jej jedwabistych włosów, nie poczuł pod dłońmi jej delikatnej skóry. Jeszcze nigdy nie usłyszał tych dwóch słów z jej ust. 
- Jesteś moim światem.- powiedział między jej pocałunkami i usiadła na nim, nachylając się lecz nie na długo, bo Brazylijczyk znowu powrócił do poprzedniej pozycji. Spojrzała na niego niezadowolona.
- Zawsze musisz być na górze?
- Porozmawiajmy o tym kiedy indziej, kochanie.- zaśmiał się i zdjął jej koszulkę. Jęknął, widząc ją w samym miętowym, koronkowym staniku i skórzanych spodenkach, które mogłyby służyć za piżamę. Wyglądała za dobrze. Sam pozbył się swojej koszulki i odrzucił ją gdzieś na bok. Ponownie ją pocałował, rękami dotykając niewielkiej, ale też niemałej piersi. Ona rękami pociągnęła go za pasek od spodni tak, że byli niewyobrażalnie blisko siebie. 
          - A co wy tu robicie?- do pokoju wszedł Pique, patrząc na nich gniewnym wzrokiem. Bojan spojrzał znad jego ramienia i zagwizdał.
- Kurwa.- mruknął Ney w brzuch Natalii, kładąc na nim czoło. Dziewczyna zaśmiała się. 
- Ney, wyrzucam cię z domu, ja śpię z Natalią a ty pod drzwiami.- powiedział przerażony Pique, w końcu nie codziennie widuję swoją siostrę w dwuznacznych sytuacjach z mężczyznami. Gdyby nie był to Neymar, to już dawno leżałaby na ulicy. Spojrzał gniewnie na swoją siostrę i skrzyżował ręce na piersi, robiąc obrażoną minę.
- Nie wyrzucaj go.- zrobiła minę zbitego psiaka. 
          Pomyślcie, czy moglibyście nie ulec swojej młodszej siostrzyczce, którą kochacie ponad wszytko? Do tego była by podobna do was, czyli najpiękniejsza na świecie, skromnie mówią. 
- Przecież bym go nie wyrzucił. Nie pozwolę wam dokończyć, poczekam aż Ney grzecznie pójdzie sobie do kuchni zadzwonić do rodziny czy coś.- Geri usiadł na łóżku obok nich i czekał, aż napastnik wstanie z jego siostry. Nie dawał po sobie poznać, że chciał go zabić. Nawet się uśmiechnął, także nie było najgorzej. 
- Muszę? Tu jest mi dobrze.- wymruczał i pocałował brzuch blondynki. Geri pogwizdując sobie, zepchnął z niej piłkarza poprzez kopnięcie. Napastnik spadł na podłogę i potłukł sobie tyłek. Nie tak wyobrażał sobie chwilę spędzone z dziewczyną swojego życia, w dodatku po tym jak wyznała mu miłość. 

          Natalia była na zakupach z Danielle. Antonella musiała zostać w domu z Thiago, który się pochorował, ale nie przeszkadza mu to w romansowaniu z Lią. Czeka nas nowe wesele, do których chyba teraz każdy ma uprzedzenie. O Shakirze nikt na razie nie słyszał, nie pojechała w trasę i nie domagała się wizyty u Milana. Jedyny wątek o niej, to informacja o zdradzie i wyjeździe Kolumbijki w rodzinne strony. Nie wyglądała na smutną, gdy machała swoim fanom i wysyłała im buziaki. Była szczęśliwa swoim wyjazdem, co sama przyznała na twitterze. 
          Wraz z brunetką weszły do ulubionego sklepu Pique- Forever21. Od razu pobiegły obejrzeć najnowszą kolekcję. 
- Dani, mogę zrobić z ciebie kobietę jak na mój styl? Proszę.- uśmiechała się szeroko. Nawet nie pamiętała o tym, jak kiedyś nienawidziła wybranki Fabregasa. 
- No dobra, ale wtedy ja zrobię z ciebie dziewczynę jak na mój styl. 
- I kupujemy te ubrania.
- Umowa stoi.- uścisnęły sobie dłonie i poszły poszukać odpowiednich zestawów dla siebie. Nie była to forma złośliwości, ale dobrej zabawy. 
          Wyszło na to, że zrobiły obie zestawy, ale wyglądały w nich śmiesznie i dziwnie, więc postanowiły, że każda założy swój i wyjdą w nich ze sklepu. Zrobić takie show w Forever21- niezapomniane chwilę. Miały też dużo zdjęć na instagrama, które postanowiły dodać po powrocie do domu. 
- Pięknie wyglądam.- powiedziały jednocześnie. Natalia nie mogła zapomnieć widoku Danielle w vansach, a Danielle widoku młodszej przyjaciółki w koszuli w paski i szpilkach do spodni. Wyglądała elegancko, ale nie jak ona, więc przystała na jej pomył i sama zestroiła się w idealny dla siebie zestaw. 
- Kiedy z Neyem powiecie światu o swoim związku?
- Następna.- westchnęła, kiedy wychodziły z galerii obładowane torbami po zakupach. Było zimno i ślisko, w dodatku padał deszcz, a one były ubrane na Barcelońskie klimaty. Nie wyróżniały się, ale nie było im wygodnie. 
- No bo wszyscy się dziwimy, że inni jeszcze nie wiedzą o waszym związku i czego go ukrywacie.
- Neymar powiedział, że tak będzie lepiej dla mnie i dla mojej edukacji.
- Neymar mi powiedział, że to dlatego, że jesteś nieśmiała i nie chcę zwalać ci na głowę reporterów. 
          Ona nieśmiała? Jeszcze czego! Jest pewną siebie i twardą kobietą. Na pewno nie nieśmiałą i na pewno nie dziewczynką, jak czasami nazywał ją jej chłopak.
- No nie wiem, dla mnie to nie jest ważne.- wzruszyła ramionami. 


      Po powrocie do domu zastały niezły bałagan. Pique robił omlety...





Rozdział XII: Call me maybe.

Hey I just meet you
and this is crazy
but this my number
so call me maybe


Głos

     Z kościoła wyszedł zły, przygnębiony, zapłakany Gerard. Podążał w stronę jednego z samochodów. Rzucił okiem na swoich znajomych i siostrę. Carles, Ney, Natalia, Cesc, Bojan i Leo wsiedli do jednej z limuzyn razem z Pique. Nie pytali o co chodzi, co się stało, ale nie dowierzali w jego stan. Coś poszło nie tak. Natalia usiadła obok niego, a ten wtulił głowę w jej ramię i zaczął płakać. Płakał jak dziecko. Milan siedział na kolanach Messiego i też zaczął płakać, a ten nie mógł go uspokoić. Ale dziewczyna nie przejęła się tym, bo wiedziała, że Leo z pomocą Carlesa dadzą sobie radę. Gorzej z Gerim. 
- Kochanie, co się stało?- powiedziała po chwili, kiedy nie słyszała jego płaczu. Westchnął głęboko i spojrzał w jej oczy. Zakuło ją w sercu, gdy dostrzegła że wypełnione są bólem. Źrenice miał czerwone od nadmiaru wody. Nie wiedziała co powiedzieć, gdy usiadł normalnie i pociągnął ją na siebie. Objęła go szczelnie ramionami i głaskała po głowie, jak on sam robił jej by się uspokoiła.
- Zdradzała mnie. Przyznała się w kościele, że zdradzała mnie od dwóch lat, rozumiesz to? Kiedy jeździła do rodziny, to jeździła do kochanka. Nienawidzę jej i nie chcę jej więcej widzieć. Ona po tym wszystkim uśmiechnęła się i myślała, że powiem: tak. Ale wyszedłem. Wyjeźdźmy na jakiś czas, błagam. Nie wytrzymam w tym domu ani chwilę dłużej.
     Jak Shakira była jej przyjaciółką, tak teraz stała się najgorszym wrogiem. Nienawiść wzrastała w niej z każdą łzą brata. Nikogo nienawidziła tak jak teraz tej osoby. Miała ochotę ją uderzyć, zrobić krzywdę tylko po to, by wiedziała jak źle postąpiła. Normalny człowiek z zasadami nigdy by tak nie postąpił. 
- Oczywiście, wyjedziemy skarbie, nie płacz.
- Gdzieś daleko.
- Jasne.- pocałowała go w skroń. Spojrzał na swoich przyjaciół, którzy byli równie zszokowani. Bojan skakał jak mrówka na swoim siedzeniu, chciał porozmawiać z piosenkarką ale wiedział że to nic nie da, bo sam bardzo ją lubił, a teraz na myśl o niej robiło mu się nie dobrze. Piękne, zepsute święta i sylwester. 

     Pojechali do domu Neya, gdzie zamieszkać tymczasowo miał Hiszpan. Natalia z Neyem i Bojanem pojechała po rzeczy. Ten dom należał do Shakiry, nie do niego. Ale miał dużo pieniędzy i szukał z chłopakami na internecie miejsca do zamieszkania. Jeszcze jedno. Milan zostaje z nimi. W domu zastali rodziców piosenkarki, jej przyjaciółki, siostrę i DANIELLE. Pocieszała ją i mówiła, że Gerard jeszcze przejrzy na oczy. Natalia spojrzała na nią z bólem, takim samym jak oczy Gerarda. Nawet Seeman nie skomentowała jej zjawienia się w domu, spuściła jedynie głowę. Piosenkarka spojrzała na nią i rzuciła się w jej stronę. Podeszła przytulając i szlochając, ale Natalia nic sobie z tego nie robiła. Odepchnęła ją i poszła na górę. Chłopaki chwilę za nią, ale Kolumbijka również podarła za nimi. Nic nie zdoła tym żałosnym zachowaniem.
- Ja pakuję najpierw siebie, a wy rzeczy Geriego.- powiedziała oschle, zamykając się w pokoju, do którego dobijała się zdesperowana Isabel. Nie zwracała na nią uwagi, pakowała się. Po chwili usłyszała łagodne pukanie do drzwi. To Danielle.
- Mogę wejść?
- Ta.- mruknęła, składając kolejną sukienkę do torby. Pakowała się w zabójczym tempie, prawie skończyła. Seeman przysiadła na jej łóżko, a raczej materacu bez pościeli i westchnęła.
- Słuchaj, chciałam się pogodzić. Wiem, że źle się zachowywałam w stosunku do Ciebie i czasami do innych. Ta sprawa z Isabel mnie w tym utwierdziła. Nie chcę, abyście myśleli że mogłabym zdradzić Cesca i że zależy mi na jego pieniądzach, bo ja go kocham za to jaki jest a nie ile ma na koncie.- powiedziała szczerze, przyglądając się Natalii. Ta skończyła pakowanie i również skierowała swój wzrok na nią. Usiadła na oknie i uśmiechnęła się lekko, a po jej policzku spłynęła łza.
- Dani, ja cię przepraszam że byłam dla ciebie nie miła. Ale żyje i ni zmienię chyba przekonania, że odebrałaś mi, nam Cesca. On nie jest taki jak dawniej, zmieniłaś go. Chcę tamtego Fabregasa. Który kochał Barcę i jej kibiców, z którym wygłupialiśmy się na plaży. On jest moim drugim bratem. 
- Przepraszam, ale zawsze on ciebie faworyzował. Mówi ciągle o tobie, spędzał z tobą każdą chwilę a ja byłam zaślepiona moją zazdrością.- również płakała. Nigdy nie rozmawiały szczerze o tym co sobie robiły, ani tym bardziej nigdy nie doszło do szczerych przeprosin. Obie są bardzo wrażliwe, kiedy chodzi o bliskich sobie ludzi. 
- Jak mówiłam, Cesc jest moim bratem, nigdy bym z nim nie była bo bym nie potrafiła.- jęknęła, starając się nie patrzeć na Seeman, aby ta nie widziała jej łez. Nawet w tym momencie było jej trudno się z tym pogodzić. Że otworzyła się przed swoim największym wrogiem. Chyba powoli przestawała nim być. 
- Dzisiaj po tym co zrobiła Shak, wyobraziłam sobie jak to Cesc na naszym ślubie mówi, że zdradzał mnie z tobą. I to mnie mocno zabolało. Widziałam i ciągle widzę, że nie patrzy na ciebie jak na przyjaciółkę. Wiem, że kochacie się, ale nie wiem jaka ta miłość jest. 
- Czysta, jak rodzeństwo. Poza tym ma Neya, kocham go.- wzruszyła ramionami i pozwoliła sobie na rzucenie kątem oka, na kobietę.- Nie martw się, nie zrobiłabym tego innej kobiecie. Szczególnie po tym co zrobiono Geriemu. 
- Chciałabym, abyśmy się zaprzyjaźniły. Na prawdę to byłoby dla mnie bardzo ważne.- wstała i powoli skierowała się w stronę blondynki. Natalia zeskoczyła zwinnie z okna i oparła się o ścianę. Nie wiedziała co powiedzieć, a z oczu Danielle  biła szczerość i sympatia. Może warto dać szansę? W końcu i ona nie była bez winy, też zrobiła jej wiele złego. 
- Myślę, że stopniowo damy radę.- uśmiechnęła się do niej.- Szczególnie na wspólnych wakacjach.
- Mogę jechać?
- Oczywiście, jesteś dziewczyną Fabsia i moją przyjaciółką.- puściła jej oczko, a czarnowłosa przytuliła ją serdecznie. Może rzeczywiście ta znajomość wyjdzie jej na dobre i będą z niej same korzyści? W końcu zbliży się do Danielle i Fabregas nie będzie smutny dlatego, że jego przyjaciółka nie lubi jego dziewczyny. 
- Ja śnię. Nie, to się nie dzieje na prawdę.- Brazylijczyk stał w drzwiach z szerokim uśmiechem na ustach. Jego dziewczyna spojrzała na niego groźnie i uśmiechnęła się do Danielle. Dziwne, ale czuła się lżej z tym, że się pogodziły. Tak, zdecydowanie wyjdzie im to na dobre, skoro już czuję się dobrze w nowej sytuacji. 


          Godzinę później byli już w domu Neya i pili piwo. Jeśli chodzi o chłopaków. Natalia pakowała walizki, bo jutro z samego rana mieli jechać z Gerardem do rodziców, którzy byli tak samo zszokowani całą sytuacją jak i oni. Mieli jechać aby na święta i wrócić przed sylwestrem, którego spędzać będą w Rzymie. Plany się zmieniły, więc do Włoch jedzie Natalia z Neyem i Gerim, który zostawi Milana rodzicom, Bojan już tym razem bez Blanci, David Luiz, Fabregas z Danielle i Antonella z Leo. Będzie lepiej, niż zapowiadało się wcześniej. Kiedy już spakowała ubrania swoje, brata i chrześniaka- który zasypiał na wielkim łóżku Neya, pobiegła na dół do chłopaków. Zostawiła elektryczną nianię obok łóżeczka które należało do Daviego, ale służyło teraz Milanowi. 
          Dani Alves był trzeźwy jako jedyny. Reszta była tak zalana w trupa, że nawet nie zauważyli jej przyjścia. Oczywiście oprócz Neya, który pociągnął na siebie dziewczynę i chcąc nie chcąc, siedziała na jego udach tyłem do reszty. Nie był aż taki pijany, ale nie zachowywał się jak trzeźwy. Coś pomiędzy tym wszystkim. Trzymał ręce na jej udach, ale widząc wzrok Gerarda cofnął je na kolana. To również przeszkadzało obrońcy, jednak był tak pijany że nie mógł wydusić słowa. Debatował z Bojanem na temat piorunochronów na domach, bardzo ciekawa i intrygująca konwersacja. 
- Nie do pomyślenia, myślałem, że ona jest najlepszym co mogło mu się przytrafić. -powiedział Alves, który zadowolił się jedynie soczkiem pomarańczowym. Cała Barca kocha pomarańcze. 
- Do mnie też to jeszcze nie dociera. Myślałam tak samo, że Isabel go zmieniła, że stała się wszystkim, że jest najlepszą kandydatką na jego żonę i że go w końcu uspokoi. Udawała. Wszystko udawała.- mruknęła i usiadła między swoim chłopakiem a Alvesem, ale młodszy Brazylijczyk objął ją ramionami tak ciasno, że prawie nie mogła oddychać. Jęknęła, przez co zelżył uścisk ale wciąż obejmował ją ramionami i rozmawiał z chłopakami na dziwne i tylko im znane tematy. 
- Nikt się nawet tego nie spodziewał.- westchnął głęboko i spojrzał ze współczuciem na Pique. Nie wydawał się przygnębiony. Właśnie śpiewał Call me Maybe na stole i tańczył tak jak w teledysku. No a Bojan go nagrywał i pewnie wstawi to na instagrama, jak zawsze. Blondynka z rozbawieniem pokręciła głową i zaśmiała się cicho.
- No nic, było minęło, dobrze że wyszło na jaw i nie doprawia już Gerardowi rogów. 
- A wy z Neymarem kiedy ogłosicie że jesteście parą?- zmienił szybko temat, aby nie było smutno. 
- Nie wiem, ale wkurza mnie trochę to, że sądzą, iż to serduszko było dla Bruny. Bardzo mnie to denerwuje.- mruknęła. Obrońca zachichotał. 
- Zazdrosna się robisz.
- Nie prawda!- odparowała szybko. Za szybko.
- Mów mów, a posłucham. 

          Następnego dnia rodzice przyjechali po nich pod dom Neya. Bojan, który miał jechać do nich już wtoczył się do samochodu, a na kolanach miał worek, jakby w drodze zachciało mu się wymiotować. Milan siedzieć miał między Gerim a Natalią w foteliku. Nie pytajcie, jak czwórka zmieści się na siedzeniach, ale jakoś dadzą radę. Jak zwykle zresztą. 
- Nie pij jak mnie nie ma, dobrze?- spojrzała na swojego chłopaka, który opierał się o swoje drzwi wejściowe. Spojrzał na nią rozbawionym wzrokiem i nie zważając na obecność i ciekawe spojrzenia jej rodziców, przyciągnął mocno do siebie, kładąc ręce na biodrach.
- Nie zagryzaj wargi przy obcych facetach kiedy mnie nie ma w pobliżu, dobrze?- zaśmiała się cicho i jak na zawołanie, zagryzła dolną wargę. Piłkarzowi zaświeciły się oczy, a na usta wskoczył uśmiech.- Nie zostawiaj mnie na długo. 
- Zobaczymy się za tydzień. 
- Ale nigdy mnie nie zostawiałaś na tydzień, co najmniej na dwa dni.- zrobił minę niezadowolonego dziecka. 
- Szybko minie, poza tym jedziesz do rodziny. 
          Przytulił ją mocno, ale ciągle patrzył w jej oczy.
- Kocham Cię.- wymruczał, ujmując jej twarz w dłonie. Uśmiechnęła się lekko i stanęła na palcach. Ney pocałował ją delikatnie, ale za chwilę pogłębił pocałunek. Jak zwykle nie mógł się od niej odkleić i to ona musiała przerwać pieszczotę. 
- Muszę iść.
- Yhym....- westchnął smutno i ponownie ją pocałował, tym razem krócej.- Bądź grzeczna.- zawołał za nią. Zaśmiała się i wsiadła do samochodu. 

          Troje ludzi, jedno dziecko i dwie zwłoki. 

Rozdział XI : Addicted to you.

To pewnie ta woda w której się kąpiesz
ale wiem jedno kochanie
jestem od ciebie uzależniona

Głos

     Stała w swojej kuchni i pisała formularz do swojej szkoły muzycznej. Nie zauważyła nawet jego wejścia do kuchni. Objął rękoma jej talię i pocałował kark. Zachichotała cicho i mocniej wcisnęła się w jego rozgrzane ciało. Odchyliła głowę do tyłu. Jego dłonie teraz spoczywały pod koszulkę na jej brzuchu, a usta zjeżdżały w dół jej szyi. 
- Cała moja.- wymruczał do jej ucha. Odwróciła głowę i pocałowała go lekko, cały czas się uśmiechając 
     Są razem już miesiąc. Jutro ma odbyć się wesele Shakiry i Gerarda, więc wszyscy są zajęci i zabiegani. Nawet nie mają chwili by odpocząć i skupić się na sobie. Sama piosenkarka nie zdaje sobie sprawy jaką krzywdę wyrządziła sobie, tak pośpiesznym ślubem. Musiała zrezygnować z zimowej trasy, co oznacza zamienienie jej na letnią. Wakacje wspólne mogą sobie już przekreślić. 
- Tęskniłam. 
- Ja bardziej.- cmoknął ją w usta i spojrzał co piszę.- Po co to?
- Mam nowego wychowawce, ma dwadzieścia sześć lat i nie zna  nas jeszcze, więc dał ten formularz do wypełnienia. 
- Przystojny?
- No..
- Natalia!- mruknął i odwrócił ją brutalnie w swoją stronę. Wystraszyła się. Nie chciał tego. Nie może się jego bać, to najgorsze co możliwe. Ujął delikatnie jej twarz w dłonie i pocałował czule.- Przepraszam, wiesz że to dlatego, że jestem zazdrosny. Boję się, że ktoś mi ciebie odbierze. Jesteś wszystkim czego potrzebuje. Nigdy nie spotkałem dziewczyny, która działałaby tak na mnie jak ty. Żadna inna nie zmieniła mnie na lepsze, a wystarczyło że cię poznałem, abym zmienił przyzwyczajenia.  Od jakiegoś czasu jedyne czego chcę, to przebywanie w twoim towarzystwie. Nawet nie wiesz jak cudownie czuję się, czując rozkoszny ciężar twojego ciała. No ja...kocham cię. Kocham cię jak wariat.- westchnął cicho, patrząc w oczy Natalii. Uśmiechnęła się słodko i wtuliła w jego ramiona. 
- Jesteś niemożliwy. - zaśmiała się.- Mój nauczyciel gry na pianinie nawet nie wygląda w połowie tak jak ty.- wymruczała do jego ucha i poszła zanieść kartkę na górę do plecaka. Piłkarz westchnął głęboko i pokręcił głową z rozbawieniem. 

Natalia
     Następnego dnia blondynka z samego rana pojechała z piosenkarką do fryzjera. Sama będzie miała rozpuszczone włosy, ale skręcone w większe loki niż ma sama. Za to nigdy wcześniej nie widziała tak panikującej Isabel. Nawet przed porodem się tak nie zachowywała. Dzisiaj jest jej wielki dzień, ten jedyny i niepowtarzalny. 
- Nie panikuj, wszystko wypadnie wspaniale.- powiedziałam już znudzona jej jęczeniem. Właśnie jakaś pani robiła mi makijaż, a koło mnie siedziała Antonella której szykowany był kok z warkoczyków. Danielle zażyczyła sobie loki podobne do moich ale nie takie same i czarnego kwiatka we włosach. Ja już miałam gotową fryzurę, która nie wyglądała sztucznie, czego bardzo się bałam. Byłam zadowolona ze swojego wyglądu.
- A jak coś stanie się z druhną? Albo jak Cesc zgubi obrączki?
- Nie zgubi, włożyłam mu dzisiaj do spodni jak stał i widział gdzie ma. Chodzi z ręką na kieszeni i ciągle je czuje.- przewróciłam oczami. Dani spojrzała na mnie tak gwałtownie, że kwiat wypadł daleko od niej. 
- Jak to włożyłaś do jego spodni kiedy stał? Czy ty jesteś nienormalna?
- Nie zapominaj, że z Cesciem znam się od dziecka.- mruknęłam zirytowana. Jej tania zazdrość nie działa na mnie, jedynie mnie bawiła. Nie jestem zainteresowana Fabregasem, jest dziesięć lat starszy ode mnie. Bez przesady więc, nie ma co się zastanawiać czy coś nas łączy bo odpowiedź zawsze będzie taka sama: nie. 
- Nie zapominaj, że to mój narzeczony.- odparowała od razu, kiedy fryzjerka ponownie upinała jej czarnego kwiatka we włosy. Wyglądała dziwnie, jak babcia. Ups, czego ja się spodziewałam po wiekowej kobiecie, no czego? 
- Nie kłóćcie się przynajmniej dzisiaj.- poprosiła zestresowana całą sytuacją wybranka najlepszego piłkarza świata. Nie odezwałam się już do końca wizyty u fryzjera/ kosmetyczki. W domu byłyśmy o dwunastej rano, kiedy Neymar, Bojan z dziewczyną (której nie polubiłam, Bojan musi znaleźć sobie jakąś ładniejszą dziewczynę niż Blanca Carbonero), Fabregas do którego od razu doczepiła się Danielle, Leo z Antonellą i Carles z Aną właśnie pomagali biednemu Pique ułożyć grzywkę. Wysłałam dziewczyny do pokoju i  poszłam zobaczyć co u chłopaków.
- Barcelona w garniturach, nic lepszego nie mogłam sobie dzisiaj wyobrazić.- poruszyłam brwiami i weszłam do pokoju. 
- Ślicznie wyglądasz.- powiedzieli jednocześnie, wgapiając się we mnie. No tak, miałam na sobie sukienkę a to nie jest częsty widok jak na mnie. Spódnicę- okej, ale nigdy sukienki. Pewnie zastanawiacie się teraz jaka jest różnica. Więc powiem wam, że wielka i bardzo zauważalna z mojego punktu widzenia. 
     Miałam na sobie sukienkę szytą na zamówienie, od najlepszego projektanta w Hiszpanii- Coco Rosela. Nazwisko bardzo przybliżone do człowieka który zepsuł moją ukochaną drużynę, ale sukienkę udało mu się uszyć znakomicie. Przynajmniej mam pewność, że żaden z 600 gości nie będzie miał takiej samej jak ja. 
     Sukienka była złota, błyszcząca. Ale nie przesadzona, po prostu wyglądała jak brokatowa. Była lekko rozkloszowana u dołu i miała rękawy 3/4. Prosta, ale prześliczna sukienka. Bynajmniej ja tak sądzę i nie chcę mieć wymyślnej kreacji jak Blanca, która postawiła na śliwkową suknię z brylancikami na gorsecie, oraz dodatkowym tiulem w kolorze kwitnącej wiśni. Nie powiem, sukienka może i ładna ale nigdy bym sama jej nie założyła. Moje spojrzenie przypadkiem spotkało się ze wzrokiem Fabregasa. Patrzył na mnie tak inaczej niż kiedyś, jakby chciał wejść do mojej głowy. Pokręciłam głową wyrzucając tą myśl i przybrałam uśmiech, widząc spanikowanego brata. Zaśmiałam się i podeszłam do niego, pomagając przy ułożeniu grzywki. 
- Jesteś głupi, zapomniałeś jak to robiłeś wcześniej? - spytałam, gdy byłam w trakcie układania jego pięknych włosów. 
- Stresuję się Nat!- krzyknął, chowając twarz w dłoniach. Spojrzałam zdezorientowana w lustro i na swojego brata. Chłopaki chyba też nie wiedzieli co mają robić. 
- Ale to tylko chwila a potem idziesz się upić, czyli to będzie tak jakbyś jak finał ligi mistrzów z Realem, będzie stres, ale gdy wyjdziesz na boisko zapominasz o tym bo chcesz wypaść jak najlepiej. Dlatego grasz jak zwykle głupiego Pique, który uśmiecha się jak idiota do kamery. Po meczu wyjdziesz uśmiechnięty ze świadomością że wygrałeś. 
- A potem co?
- A potem idziecie się upić, a Fabregas upuszcza puchar jak Ramos.- puściłam oczko do pomocnika Chelsea, który zareagował szerokim uśmiechem. Ojciec przyglądał się nam wszystkim z nie mniejszym bananem na twarzy. W końcu jego pierworodne dziecko wychodzi za mąż, stanie się mężczyzną. 
     No dobra, nie stanie się poważny, ale będzie może ciut poważniejszy.
     Miejmy nadzieję. 
     Okej, nie będzie tak ale nie przesadzajmy, zawsze będzie cudowny i kochany, oraz nigdy nie będzie poważny. Ale za to wszyscy go kochamy. 
     Kiedy już wiedział jak ułożyć fryzurę, chciałam pójść do piosenkarki na górę, ale Ney objął mnie w pasie i posadził na swoich kolanach. 
     Powiem tak. Barca style- czarne rurki, białe nike, biała koszula i czarna marynarka. Geri idzie tak do ślubu. Wyglądają cholernie dobrze. 
- Wiedziałem, że moja dziewczyna jest idealna, ale nie wiedziałem, że istnieje coś ponad ideał.- powiedział cicho i złożył pocałunek na mojej szyi. Tata patrzy. Powinno mnie to krępować, a jest zupełnie inaczej. Nie umiem się powstrzymać od bycia blisko Brazylijczyka. To silniejsze ode mnie. 
- Mam rozumieć, że podoba ci się sukienka?
- Cała mi się podobasz!
     Zachichotałam i wtuliłam się w jego ciało. Tata pokręcił rozbawiony głową i powiedział coś do Gerarda, który na nas spojrzał. 
- Czuję się obgadywana!- powiedziałam oburzona i skrzyżowałam ręce na piersi. 
- Ty zawsze jesteś obgadywana.- usłyszałam w odpowiedzi. Dzięki rodzino, dzięki. 

Gerard 

     Stałem przed ołtarzem, czekając na swoją życiową wybrankę. Zastanawiałem się nad tym całą noc. Całą noc nie przespałem. Nie miałem okazji zobaczyć jak wygląda Isabel, bo tak chciała jej rodzina. Jest tradycyjna, a ja to uszanowałem. Jeśli ona chcę tego ślubu, to ja tym bardziej. 
     Najbardziej boję się tego, że coś mi nie wyjdzie, a koło mnie nie będzie siostry z pomocą. Jest razem z Neyem i innymi chłopakami przed kościołem, żeby nie robić zamieszania. Żałuję, że nie spojrzy na mnie i nie powie, że jestem dobry w tym o robię. Że mam okazję zrobić coś na prawdę wielkiego. Dzięki niej wszystko jest okej, dzięki niej poznałem się z Isabel i dzięki niej jestem najszczęśliwszym mężczyzną na świecie. 
     Muzyka zaczęła grać, a wszystkie głowy zwrócone były w stronę drzwi. Po chwili pojawiła się w nich piękna piosenkarka. Serce wywinęło mi koziołka, widząc jej zgrabne ciało w pięknej sukni ślubnej. Założy ją tylko raz, tylko dla mnie. Uśmiechnąłem się nieświadomie, był to uśmiech człowieka spełnionego. Kocham tą dziewczynę. Ale nie wszystko będzie kolorowe, jak się wydaję. 

Rozdział X : Down

I know I'm gonna fall down

- Okej, zgadzam się.- zarzuciłam ręce na jego szyję i pocałowałam go krótko. Piłkarzowi się to chyba nie spodobało bo przycisnął mnie do siebie i pogłębił pocałunek, trzymając moje biodra przyciśnięte do swoich. Przerwało nam czyjeś chrząknięcie. Odwróciłam się i zamarłam.
- Mamo? Tato?

     Impreza rozwijała się, kiedy przyjechali nasi rodzice. Nie byli zadowoleni widokiem alkoholu i Daniego na stole, ciekawe o czym informował resztę tym razem. Jednak nie przejęli się za bardzo widokiem mnie i Neymara w kuchni, Shakira uratowała mnie od spalenia buraka. Powiedziała, że jestem jej dłużniczką. Czyli od jutra cały tydzień będę gotowała i zmywała naczynia, może da mi spokój. Ney znał moich rodziców zanim my się poznaliśmy, dużo czasu przecież spędzał u Geriego. Przywitali się ze wszystkimi i nawet tata skusił się na wypicie kilku kolejek z chłopakami. Ja zostałam w kuchni z mamą i Shakir, Milan powoli zasypiał w ramionach babci. Uśmiechnęłam się na widok śpiącego chrześniaka, był wtedy taki słodki. Coraz bardziej chcę mieć dziecko, ale na razie zajmowanie się małym swojego brata mi wystarczy.
     Rodzice przyjechali zobaczyć jak sobie radzimy. Zostaną na dwa dni, a potem wracają do Sevilli, żeby dalej zajmować się wypiekami i krawiectwem. Mama myślała, że będę chciała z nimi wracać, ale mi jest tutaj idealnie. Z przyjaciółmi, z chłopakiem, bratem i jego dziewczyną. Jest cudownie i nigdzie nie czułam się tak zaakceptowana jak w tym miejscu.
- Dzisiaj wybraliśmy sukienkę.- piosenkarka pochwaliła się swoim zdjęciem w sukience ślubnej przyszłej teściowej. Mama zrobiła wielkie oczy, pewnie nigdy wcześniej nie widziała piękniejszej sukni. Nie dziwię się, ja również nawet nie wyobrażałam sobie, że sukienka może być aż taka ładna.
- Przepiękna, wyglądasz w niej jak królewna.- powiedziała uśmiechnięta ze łzami w oczach. Shakirę traktowała jak własną córkę, co cieszyło je obie. Również Gerard był zadowolony, że jego dziewczyna została zaakceptowana tak szybko i nazwana drugą córką. Był wniebowzięty.
- Dziękuję. Natalii też się podobała. Z drugiej strony przewiduję, że ona jako następna będzie odwiedzała ten salon.- puściła mi oczko, kiedy prawie zachłysnęłam się sokiem pomarańczowym. Zauważyliście, że piję aby soki?
- Zauważyłam dzisiaj jak weszliśmy.- powiedziała niezbyt zadowolona, ale nie była bardzo zdenerwowana. Po tacie zupełnie nie było widać złości, rozmawiał normalnie ze wszystkimi piłkarzami. Geri nawet nie przejął się obecnością rodziców i dalej robił z siebie debila, jak zwykle zresztą.
- Oj mamo...- jęknęłam i spaliłam buraka, co doskonale widać było na mojej bladej skórze. Mam taką od zawsze, ale jeszcze nie mogę się do tego przyzwyczaić. Jest to powodem żartów w rodzinie, nigdy nie mogę ukryć swojego zdenerwowania albo speszenia. Ciekawe dlaczego tylko ja mam taką cerę.
- Nie mówiłaś, że się z kimś spotykasz.
- No bo nie pytałaś to co miałam mówić, zresztą zapominałam jakoś.
- Na twoim instagramie też nie było znaczących zdjęć.
- Przeglądasz mojego instagrama?- spojrzałam na nią z szeroko otwartymi oczami. Skąd ona w ogóle zna nazwę na mojego ig?
- Obserwuję was dzieci, nie dziw się, chcę wiedzieć co u mojej małej córeczki a w internecie jesteś częściej niż bywałaś w domu.
- To pani ma instagrama?- piosenkarka wyszczerzyła się. Wiedziałam o co jej chodziło i coraz mniej zaczynało mi się to podobać. Jeśli powie, żeby zaobserwowała innych chłopaków to obrażę się na nią i nie będę gotować. Na instagramach chłopaków mam dużo kompromitujących zdjęć po pijaku, nie chcę aby moja mama je widziała, a co dopiero pokazywała rodzinie bo do tego też jest zdolna.
- No pewnie, od dwóch miesięcy.
- Nie mówiłaś.- mruknęłam i zaczęłam przeglądać osoby które mnie obserwują, ale jest ich ponad trzynaście tysięcy i nawet jeśli znajdę kogoś znajomego, to małe są szansę iż będzie to mama. Nawet nie wiem jaką ma nazwę i chyba nie chcę jej obserwować, skoro prawdopodobnie dodaje tam nasze rodzinne zdjęcia. To skończyłoby się źle nie tylko dla mnie, ale i dla Geriego. Jeszcze mu tego nie zrobię.
- No bo pewnie być mnie zablokowała, ja cię znam.
- Nie mam twojej nazwy więc nie mogę cię zablokować mamo.
     Chwile jeszcze spędziłyśmy na rozmowie o obsłudze instagrama, jednak i tak nie dowiedziałam się jaką nazwę ma moja rodzicielka. Ale my z Gerim się tego dowiemy, choćby nie wiem co. Przecież mama nie może obserwować mojego ig kiedy wstawiam tam zdjęcia o treści nie przeznaczonej dla rodziców!
- Ale powiedz mi coś o swoim chłopaku.- poprosiła, siadając na przeciwko mnie. Spojrzałam na Shakirę, a ona zachichotała i postanowiła zanieść Milana do łóżeczka.
- Mamo, nie karz mi tego robić.
- Oj Natalia, powiedz.
- Ale nie wiem co.- wzruszyłam ramionami zażenowana a zarazem zawstydzona. Ona na pewno nie rozmawiała o tacie z rodzicami, jest taka sama jak ja z charakteru (czyli tak samo jak Gerard, tak nasza mama jest taka sama).
- Wszystko, chcę wiedzieć kto podbił serce mojej córki.
- Właśnie, powiedz kto podbił twoje serce.- podśmiewał się Puyol, którego zgromiłam wzrokiem. Obrońca był jak mój drugi ojciec, swojego czasu dużo się mną zajmował. Moich rodziców traktował jak swoich przyjaciół i vice versa. W końcu nie duża różnica wieku. 
- Carles, czemu wy wszyscy musicie mnie tak zawstydzać. Idę do taty, on mnie kocha.- mruknęłam i wyszłam z kuchni, kierując się na salony. Ciekawe, czy przepili tatę. A może na odwrót. Z tego co wiem nie ma najlepszej głowy do alkoholu, ale wie kiedy powiedzieć stop. Jednak zdziwiłam się, widząc jak wszyscy są zapatrzeni w plazmę i grają w fife. Ale jeszcze większe zdziwienie było, kiedy mój tata właśnie rozgromił Alvesa.
- Wiedziałaś że on tak gra?- spytał zdziwiony Geri, kiedy siadłam między nim a Neyem. Pokręciłam przecząco głową.
     Brazylijczyk spojrzał na mnie niepewnie i nachylił się do mojego ucha.
- Mogę cię objąć?
     Zachichotałam.
- Możesz.
     Neymar objął mnie ramieniem i pocałował w skroń.
- Mama ci coś mówiła na ten... temat?
- Nie, nic wielkiego.
- To dobrze, bałem się że będziesz miała jakieś kłopoty przez to. Przyjedziesz jutro do mnie po meczu?
- No... No dobrze.
     Uśmiechnął się szeroko i ponownie pocałował mnie  w skroń.


    Głos

     Na meczu niestety nie zjawiła się ani Natalia, ani Shakira. Zostały w domu, na rzecz rodziców i ciotki rodziny Pique. Nie straciły wiele, bo spędziły wieczór na miłych pogawędkach i graniu na pianinie. Natalia nauczyła się nowej piosenki, idealnej na sprawdzian w szkole muzycznej. James Walker- Down. Shakira rozkleiła się, słuchając jak Natalia  śpiewa i gra na pianinie. Piosenka była wzruszająca i bardzo prawdziwa. Milanowi posłużyła za kołysankę, bo zasnął w ramionach matki. Ale ta nie przejęła się tym i dalej słuchała śpiewu siostry swojego narzeczonego. Nigdy wcześniej nie widziała tak młodego człowieka, przekazującego perfekcyjnie treść zawartą w tekście. Zaśpiewała idealnie, ale nie tylko zaśpiewała. Ona opowiedziała ją. Kiedy skończyła, Isabel odłożyła swojego synka do łóżeczka i przyszła z powrotem, siadając przy pianinie obok blondynki. Uśmiechnęła się delikatnie i zagrała jedną melodię. Przypomniało się jej, jak było kiedy ona uczyła się grać. Kiedy uczyła się śpiewać. Nie była pewna siebie tak jak teraz. Była nieśmiałą nastolatką z pasją i marzeniami. Zaciętość i to, że nie dała wygrać lękom sprawiło, iż wygrała swoje życie. W końcu nie urodziła się po ty, aby przegrać.Tego samego musi nauczyć Natalię.
- Pięknie. Dlaczego nie pójdziesz nagrać własnych piosenek? Szukają nowych twarzy.
- Nie chcę. Wiesz, wolę się nie wychylać i robić to co kocham dla siebie.- przejechała palcami po nutach, jakby chcąc dotykiem zmienić ich w dźwięki na kartce. Robiła to z taką miłością, jakiej pozazdrościć może sama Beyonce.
- Ja też tak mówiłam i kompletnie nie wierzyłam w siebie, a zobacz jak daleko doszłam. Skromnie mówiąc oczywiście.- uśmiechnęła się szczerze, chociaż wciąż była wzruszona po pięknej piosence dziewczyny. Ich rozmowę przerwał gol dla Barcelony, strzelony przez Neymara. Natalia skakała po krzesełku przy pianinie z radości i piszczała, przez co prawie obudziła Milana. Ale nie przejmowała się tym, bo jej chłopak strzelił gola i pokazywał serduszko do kamery. Smutno mu było, kiedy dowiedział się, że nie będzie jej na meczu, ale nie mógł zabronić swojej dziewczynie nie pojawienia się na stadionie. Strzelił gola dla niej, całe dwa tygodnie chciał to zrobić. Od dzisiaj ma dla kogo strzelać każdego gola. Pique pomachał mu palcem. Czyli każdy będzie wiedział, kim jest tajemnicza wybranka napastnika Dumy Katalonii.
- Zjadłabym kurczaka, masz ochotę?- spojrzała na dziewczynę swojego brata i wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu. Piosenkarka zaśmiała się i pobiegła razem z nią do kuchni, aby odgrzać to co przywiozła mama Pique. Wyjęły ciasto z kawałkami kurczaka w środku i odgrzały je w mikrofali. Typowe angielskie danie.
- To jest pyszne!- krzyknęła piosenkarka i pochłaniała kurczaka w hurtowych ilościach. Natalia zachichotała i kątem oka spoglądała na mecz. Wynik był ciągle ten sam. Barcelona prowadziła jednym golem. Był doliczony czas gry, jeszcze dwie minuty dzieli ich od wygranej. 
- Pasją naszej mamy jest gotowanie, ostatnio w domu zarządziła kuchnie japońska i codziennie jedliśmy pałeczkami. W sumie to i fajnie, bo tą technikę mam opanowaną do perfekcji, gorzej było z tatą. Jadł po kryjomu widelcem, bo mama nie pozwalała inaczej spożywać tego ryżu z warzywami.- przewróciłam oczami, kiedy mecz się skończył pozytywnym wynikiem dla Blaugrany. Właśnie zmywała naczynia i zbierała się do wyjścia. Dzisiejszy wieczór miała spędzić u swojego chłopaka, bez obecności znajomych. 
     Natalia pobiegła na górę by wziąć szybki prysznic i się ogarnąć. 

     Na nic były jednak jej starania o wygląd, bo gdy tylko wyszła z domu zaczął padać deszcz. Autobus się spóźniał, przez co już przemokła do suchej nitki.
      Brazylijczyk siedział już w domu, po prysznicu i zadowolony z siebie. W końcu to ON dał Barcelonie zwycięstwo. Usłyszał dzwonek do drzwi i poszedł je otworzyć, wiedząc kto za nimi stoi. 
- Ojej.- powiedział, gdy widział swoją dziewczynę całą mokrą. Rzeczywiście, w końcu pada deszcz. Weszła do środka, a on pobiegł na górę dać jej rzeczy do przebrania. Podał jej swoją szaro- czarną koszulę w kratę i uśmiechnął się nieśmiało. Natalia wzięła ubranie i poszła się przebrać do łazienki. Za chwilę wróciła jedynie w jego koszuli, jeszcze z mokrymi włosami. Uśmiechnął się do siebie i poklepał miejsce obok na kanapie. 
- Mam mokre włosy i zamoczę ci kanapę.
- No to co, chodź do mnie.- rozłożył ramiona patrząc na nią miną zbitego psiaka. Pique przewróciła oczami i podeszła do niego, siadając obok. Wtuliła się w jego ramiona, pierwszy raz od jakiegoś czasu czując się na prawdę szczęśliwa. Kochała tego chłopaka całym sercem. Wystarczyły dwa miesiące, aby uzależniła się od niego całkowicie. Ale przecież mu tego pierwsza nie powie...
- Pięknego gola strzeliłeś.- uśmiechnęła się, odsuwając na tyle, aby patrzeć piłkarzowi w oczy. Ten pocałował ją w czubek głowy, następnie w oba policzki. Mocniej ścisnął swoje dłonie na jej bokach i przyciągnął ją bliżej, kładąc jej nogi na swoich nogach. Zachichotała cichutko i przygryzła dolną wargę. 
- Bo dla ciebie. 
     Zrobiło jej się ciepło na sercu i chyba pierwszy raz w życiu nie wiedziała co odpowiedzieć. 
- Co dzisiaj robiłaś?- odgarnął kosmyk włosów z jej czoła i założył go za ucho. 
- Zajmowałam się Milanem, odrobiłam lekcje, byłam w szkole muzycznej, uczyłam się z Shakirą grać na pianinie i śpiewać piosenkę na egzamin, jadłyśmy to co mama przywiozła i przyszłam do ciebie.
- Zagrasz mi? - spojrzał na nią z iskierkami w oczach. Nigdy nie słyszał jak śpiewała czy grała. Zawsze broniła się przed tym. Gerard powiedział, że najczęściej robi to tylko przed Shakirą i w szkole, nawet przy nim się wstydziła. Od zawsze była nieśmiała i fałszywie pewna siebie. 
- Wstydzę się, poza tym nie masz pianina.
- Akurat pianino mam bo sam gram, przecież słyszałaś. 
- No dobra... Ale nie chcę śpiewać, mogę ci zagrać. 
- Dlaczego nie zaśpiewasz? Podobno pięknie to robisz.- musnął jej usta,ledwo panując nad swoimi emocjami. W końcu koło niego siedziała najpiękniejsza dziewczyna na świecie i to w jego koszuli. Słodka. Najsłodsza. 
- Bo się wstydzę, nie lubię jak ktoś tego słucha. 
- No proszę...- posadził ją sobie na kolanach i pocałował, tym razem mocniej i pewniej. Jedną rękę trzymał na jej udzie, a drugą sunął coraz niżej po plecach. Jęknęła cicho i oddawała pocałunki.- To jak?- przygryzł jej wargę i pociągnął w swoją stronę, a następnie załagodził ugryzienie pocałunkiem.
- No dobra. - westchnęła.

     Piętnaście minut później, Natalia siedziała przy pianinie. Skończyła śpiewać i spojrzała nieśmiało na Neymara. Był wpatrzony w nią jak w obrazek, a gdy jej piękne oczy odnalazły jego spojrzenie, podszedł do niej i podniósł, sadzając na klawiszach. Te wydały kilka niespójnych dźwięków, a blondynka zaśmiała się cicho. Brazylijczyk wpił się w jej wargi mocno, trzymając ręce na jej plecach. Dziewczyna jęknęła zaskoczona gwałtownością pocałunku i oplotła go nogami w pasie, a ręce zarzuciła na szyję, mocno do siebie przyciskając. Oddawała pocałunki z taką samą pasją.
- Jesteś cudna. Idealna. I cała moja.- wymruczał do jej ucha i rękami ścisnął pośladki, ponownie podnosząc ją do góry. Usiadł na kanapie i posadził ją sobie na udach, rękami cały czas ściskając tyłek. 
- Czasami mam wrażenie że mnie przeceniasz.- powiedziała cicho, na chwilę przerywając pocałunek. Rękami nieświadomie wjechała pod jego koszulkę, badając twarde mięśnie, które napinały się pod jej delikatnym dotykiem.
- Jak mogę przeceniać takie cudo?- mówił między pocałunkami, jedną ręką rozpinając dwa górne guziki jej koszuli. Ustami zaznaczał linie jej żuchwy i podbródka, następnie zjechał na jej szyję i obojczyk, przygryzając i zasysając delikatną skórę. Teraz już dwiema rękami rozpinał guziki koszuli, lecz robił to powoli, starając się nie dotykać zimnej skóry na piersiach i brzuchu. 
- Czasami można. 
- Obiecujesz, że zostaniesz w Barcelonie i nie zostawisz mnie? 
- Obiecuje. Mam tu przyjaciół, rodzinę, znajomych.
- Mnie.
- Jesteś moim przyjacielem.- zachichotała.
- Ale nie najlepszym. Bojan jest twoim najlepszym przyjacielem.- powiedział z zazdrością, co jeszcze bardziej ja rozśmieszyło. 
- Ale ty jesteś moim ulubionym przyjacielem. 
     Neymar kładzie ją na kanapie i nachyla się, mijając jej usta. 
- Dobrze- szepcze, całując jej szyję- chcę żebyś wiedziała jak bardzo cenię twoją przyjaźń.- zszedł z pocałunkami na linię obojczyka i dekolt. Natalia jęknęła cicho, przygryzając dolną wargę.- Ale chciałbym, żebyś przemyślała mój tytuł- całuje między piersiami i fragment ich, wystający ponad stanika.- Ponieważ moja przyjaźń- mówi cicho- wiąże się ze znaczniej większą ilością korzyści niż Bojan mógłby ci kiedykolwiek zaoferować.- zjechał językiem w dół jej brzucha. Nie mogła oddychać. Leżała przed nim w rozpiętej koszuli i koronkowym komplecie czarnej bielizny.- Nie uważasz?
- Mhm...- wymruczała, gdy całował delikatnie jej uda. Podciągnął się do jej ust.
- Cieszę się, że się zrozumieliśmy.- cmoknął ją i ponownie podniósł do pozycji siedzącej na swoich kolanach. Zsunął z niej koszulę i odchylił się, podziwiając jak piękna jest. Miała lekko rozchylone malinowe usta, delikatne rumieńce na policzkach i szybko unosząca się pierś. Zamruczał zadowolony i podniósł ją, niosąc po schodach na górę do sypialni. 


Rozdział IX : Perfect two.

And you're the one I wanna marry

 Shak zachichotała. Postanowiłyśmy już wracać do domu, w końcu nikt normalny nie opala się w listopadzie. To Barcelona, todo is posible.

     Bawiłam się z Milanem, kiedy Shakira brała prysznic. Dzisiaj miałyśmy iść oglądać te suknie ślubne. Ja byłam ubrana, ale Shakira zapomniała o wszystkim i poszła na basen, żeby zacząć poprawiać sobie figurę przed weselem. Mnie zostawiła z maluchem i oczywiście musiałam zadzwonić do niej kiedy jechała, aby nie zapomniała o dzisiejszym wyjściu. Wyrobiła się w godzinę z basenem i powrotem do domu, nie wiedziałam, że ma taki talent do wychodzenia z kłopotów. Dobrali się z moim bratem, bo jest taki sam.
     Robiłam z Milankiem samolot, kiedy do salonu weszli chłopcy. Przez półtora miesiąca nie robili imprezy u Pique, więc dzisiaj chcieli sobie odbębnić. Mieli przygotować wszystko, to ma być coś w stylu opijanie nadchodzącego wesela. Ma odbyć się na początku grudnia, w Mikołajki. Pasował mi ten pomysł, bo jak dam im prezent ślubny to nie będę musiała kupować nic na Mikołaja. Ciekawe kto pomógł im w wybieraniu daty, hmm...
     Gerard przyszedł razem z Danim, Carlesem i Neyem. Nie wiedziałam, że mają przyjść o tej godzinie. Myślałam, że będą organizować wszystko dopiero wtedy, kiedy zejdą się goście. To nie kończyło się nigdy dobrze, bo od razu robił się bałagan i nie chciało się im sprzątać. Tym razem będzie inaczej, mam nadzieję. Jutro mają mecz, więc nie mogą szaleć.
- Hej.- przywitali się ze mną jednocześnie, a ja im odmachałam i podałam dziecko swojemu bratu. Milan zaczął piszczeć ze szczęścia, a ja się rozczuliłam. Fajnie jest mieć kogoś, kto cieszy się na twoje przyjście. Ney stanął za mną i objął mnie w pasie, całując w policzek.
- Te spodnie są na prawdę czy namalowane?- wymruczał mi do ucha, a ja westchnęłam cicho. Mój kochany idiota. Odwróciłam się w jego stronę i się przytuliłam. Potrzebowałam przytulenia od zaraz, a Milan mi nie wystarczał. Oparłam głowę na jego ramieniu, stając na palcach. Położył dłonie na moich plecach i przyciągnął mnie bliżej do siebie.
- Ney, nie obściskuj się z moją siostrą.- mruknął Geri, a ja zachichotałam, odwracając się w jego stronę. Jednak piłkarz nie dał za wygraną i przytulił się do moich pleców, opierając o kanapę. Mówiłam już, jak go uwielbiam? Gerard zacisnął pięści. Prawdą jest, że przy chłopakach nigdy było więcej z Neymarem, oprócz trzymania się za rękę albo obejmowania. Dlatego, że jestem wstydliwa i to jeszcze przy własnym bracie. Na szczęście Shakira wyszła już gotowa do wyjścia i uspokoiła temperament Geriego. Wystarczyło jej jedno spojrzenie, żeby zmiękł. To było i słodkie i chore. Cóż, pozostańmy przy pierwszej wersji. Dla wygody.
- Idziemy?- spojrzała na mnie, ale zaraz zobaczyła Neymara i uśmiechnęła się szeroko. Mówiłam już, że lubili mi dokuczać? Jeśli nie, to pewnie wywnioskowałyście z wcześniejszych sytuacji. Moja barcelońska rodzina kochała mnie denerwować i znęcać się nade mną.
- Yhym, tak.- odwróciłam się w stronę mojego chłopaka. Zrobił smutną minę i przytulił mnie mocno do siebie. Odwrócił się tyłem do reszty, że zakrywał mnie swoim ciałem i delikatnie pocałował w usta. Carles zagwizdał, tak samo, jak wtedy gdy składaliśmy łóżko dla Milana. A raczej wtedy, kiedy Puyi składał łóżko dla Milanka. No dobra, Neymar też pomagał.
- da Silva!- mruknął Geri. Zaśmiałam się i odsunęłam się od niego, chociaż wolałam zostać razem z nim. Pożegnałam się z resztą i poszłam z Shakirą do jej samochodu. Czerwone lambo. No cóż, lubiła rzucać się w oczy. Czasami dawała mi poprowadzić, ale tylko wtedy kiedy miała dobry humor. Czyli wtedy, kiedy Gerard ją nie wkurzał. Rzadko.
     Na szczęście Danielle i Antonella miały znaleźć się w salonie na własną rękę. Lubiłam wybrankę Messiego i ona chyba też za mną przepadała. Jednak Danielle jest najgorszą osobą, jaką poznałam w życiu. Nie wiem jak te dwie mogą się przyjaźnić. Nie wiem jak Fabregas może być z nią. I dlaczego nie siedzi z nim w Londynie, tylko w Barcelonie? Ja już nic nie rozumiem. Cesc nie odzywa się już trzy dni, a rozmawialiśmy codziennie. Ewidentnie coś się stało, a Gerard powiedział, że polecimy do niego za parę dni, żeby wybadać sprawę. Zgodziłam się. Uporamy się z tym szybko i będziemy z powrotem w Barcelonie. Mam nadzieję, że to nic poważnego.
     Byłyśmy tam w tym samym czasie. Anto z Daniellą przyjechały taksówkami. Przewróciłam oczami widząc Seeman, która ściskała Shak jakby była jej najlepszą przyjaciółką. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Isabel zaprosiła ją ze względu na Cesca, chciała ją polubić, ale nie umiała. Tak samo jak ja. Tylko, że ja przestałam próbować. Już nie zależy mi na tym wszystkim, odkąd Cesc pokazał jaki jest na prawdę i jak bardzo szanuję swój dawny klub. Zniechęcił mnie do siebie bardzo.
    Podeszła do mnie i również mnie przytuliła, ale czułam że niezbyt mnie lubi. No dobra, zwyzywałam ją raz, ale przecież przeprosiłam!
- Gotowa?- Anto spojrzała na rozemocjonowaną piosenkarkę. Pokiwała ochoczo głową i razem weszłyśmy do salonu. Od razu przybiegły panie witając nas i dając napoje. Ja wzięłam sobie red bulla, wiedziałam, że to będzie długi dzień. W nocy pewnie też nie pośpię, a jutro idę na ich mecz z Realem. Jak zwykle, El Clasico odbywa się w listopadzie.
     Nie mogłam doczekać się ślubu Pique, a potem świąt z rodzicami i sylwestra spędzonego w Rzymie z moim bratem, Neyem, Cesciem, Leo i Carlesem. Może Bojan się pojawi. Podobno znalazł sobie jakąś dziewczynę w Anglii, ale nie pewne informacje. Sam by mi powiedział, przyjaźnię się  z nim najbardziej od innych. Jednak odkąd wyjechał nie rozmawiamy już tak pewnie jak kiedyś. Nawet coś nas łączyło, ale ja miałam czternaście lat i oczywiste było, że nie wyjdzie. Wyszedłby na pedofila. No tęsknie za nim, bardzo za nim tęsknie bo kocham go. Ale chyba nie tak jakby tego kiedyś chciał. W sumie to on mnie odrzucił, a nie ja jego. Nie dziwię mu się.
     Moje rozmyślania przerwała Shakira, w pierwszej sukni. Brzydka. Skrzywiłam się, a ona od razu zawróciła. Czemu nie dziwi mnie, że pełna falban suknia podoba się tylko Seeman? Wiedziałam od zawsze, że babcia nie m gustu, ale nie wiedziałam, że do ślubu chciałaby założyć ręcznik z wycięciami. Dobra, postaram się ją polubić. Dla Cesca.
- Ładne buty.- spojrzałam na jej w miarę ogarnięte czerwone szpilki.
- Wiem, były robione na moje zamówienie. Drogie, bardzo drogie. Jedne z najdroższych z mojej kolekcji, ale zaszalałam, bo co? Maria chciała takie same, postanowiłam jej zamówić. Ponad dwa tysiące euro. Powinnaś nosić bardziej kobiece buty.- spojrzała na moje reeboki.
- Nie noszę szpilek kiedy nie muszę, wolę takie buty. Mniejsze szansę, że zerwę więzadło krzyżowe.
- Noszę szpilki od kilku lat kochanie, nie zerwałam żadnego więzadła.- uśmiechnęła się tym swoim ohydnym uśmiechem. Nie wiem, na co patrzył Fabs. Chyba na coś poniżej szyi. No tutaj nie można było jej niczego zarzucić, miała się czym pochwalić. Nie wierzę, że myślę o piersiach Danielle.
- Z tego co wiem, kochanie, nie ćwiczysz tak intensywnie jak ja.- powiedziałam jak najbardziej miło mogłam, ale Antonella już nie czuła się dobrze przy naszej konwersacji. Przerwała ją Shakira, która wyszła w sukni z pierzastym dołem. Od razu pokręciłam głową. Seeman pokazała wyciągnięty w górę kciuk, ale piosenkarce również nie spodobała się ta kreacja. Nie wyglądała w niej jak księżniczka, ale jak jakaś kura na grzędzie.
- Ćwiczę yogę, jestem tak rozciągnięta jak ty.
- Ja ćwiczę gimnastykę akrobatyczną, jestem przekonana, że nie jesteś tak rozciągnięta jak ja.- uśmiechnęłam się do niej szeroko, przykładając puszkę do ust.
- Damy nie piją z puszki.
     Nie, nie polubię tej krowy. Nie mam zamiaru się starać, nawet nie mogę z nią normalnie porozmawiać. Kim ona jest, żeby mnie pouczać? Rozumiem, że jest w wieku mojej matki, ale bez przesady. Nie interesuje mnie jej zdanie na mój temat, mało kogo mnie obchodzi. Ja w  jej wieku nie mam zamiaru mieć tyle botoksu wszędzie.
- Ojej to ta jedyna!- krzyknęła Antonella. Trzecia sukienka okazała się najlepszym rozwiązaniem. Shakira wyglądała jak prawdziwa księżniczka. Sukienka była taka jak chciała, opowiadała mi o niej godzinami. Sama miała szeroki uśmiech na twarzy, kiedy przeglądała się w lustrze. Wyglądała naturalnie pięknie i promieniowała od niej radość.
- Za skromna jak dla mnie.- domyślcie się, kto powiedział to zdanie.
     Ale Shakira nie posłuchała się babci, kupiła sukienkę i zrobiła sobie zdjęcie w salonie, aby dać jakąś reklamę najlepszemu salonowi ślubnemu. Następna w kolejce była Antonella, ale jeszcze o tym nie wie. Cóż, ja wiem wszystko i mam nadzieję, że Danielle nie będzie musiała tutaj przychodzić. Bynajmniej koło niej wtedy ma nie stać mój przyjaciel.
     Postanowiłyśmy pójść na obiad, ale robiło się za zimno, więc wybrałyśmy ulubioną restaurację moich rodziców. Było tu przytulnie, był kominek.Usiadłyśmy od brzegu blisko kominka, aby się ogrzać, bo żadna nie miała na sobie kurtki ani narzutki, a przecież był listopad. Nie jesteśmy zbyt inteligentne jeśli o to chodzi. Może oprócz babci Seeman, która nosiła ze sobą szal. Nigdy nie włożyłabym na siebie szalu. Zamówiłam sobie kawałki kurczaka w ziołach z sosem śmietankowym, ziemniakami z koperkiem i marchewką z jabłkami. Moje ulubione danie, którego bardzo dawno nie jadłam. Mama robiła je jakiś rok temu. Do picia wzięłam sok pomarańczowy. Zdecydowałam się najszybciej z dziewczyn. Druga była Shakira.
- Ja wezmę latte z czekoladową posypką. Do tego Canneloni brokułowo- szpinakowe z fetą i sosem z sera koziego.
     Następna była Antonella, która wybrała roladki z piersi indyka z pesto zielonym, a do picia wzięła do samo co Shaki. Babcia długo nie mogła się zdecydować, ale w końcu wybrała swoje fit danie. Miała się z czego odchudzać. Innej kobiecie bym tego nie powiedziała, ale Seeman to nie kobieta.
- Piersi z kurczaka w sosie obłędnie pomarańczowym i wodę mineralną z cytryną.
    Jej skóra jest obłędnie pomarańczowa. Nie mogę powstrzymać się od wewnętrznego obgadywania tej kobiety, to jakaś choroba chyba. Po pewnym czasie dostałyśmy swoje dania. Ja po połowie byłam już najedzona. Zwykle z Neyem kiedy jedliśmy u niego albo u mnie, to ja jadłam tyle ile mogłam (czyli nie dużo) a on dojadał i było fajnie. On się cieszył, bo miał więcej, a sam nie lubił jeść. Kochany głupek.
- Słaba restauracja, nie smakuję mi.- westchnęła Danielle. Dziewczyny spojrzały na nią zdziwione. Antonella zrezygnowała ze swojej etykiety, kiedy jadła danie. Czyli jadła szybko i delektowała się pysznym posiłkiem. Shakira właśnie jadła razem ze mną moje danie bo swoje skończyła, a po ciąży zostało jej łakomstwo. Ma szybką przemianę materii więc nie ma o co się martwić.
- Co ty gadasz, jedzenie jest przepyszne.- powiedziała wybranka Messiego z otwartymi ustami. Musiało być na prawdę dobrze, jeśli zrezygnowała z zachowywania się jak dama. Ale to dobrze, lubiłam ją taką naturalną i prawdziwą, kiedy nie udawała nikogo. Cenię sobie prawdziwość.
- Moje nie smakuje.
- Ale zjadłaś wszystko.- podrapała się po głowie. Prawda, talerz był pusty, a mina Danielle sugerowała, że nie mamy racji. Jeśli by nie chciała to by nie zjadła, znam ją na tyle dobrze. Znam jej zachowania i dlatego jej nie lubię.
- Nie oznacza to, że mi smakowało.
- No dobra, nie rozmawiajmy o tym.- powiedziała Shakira, kończąc mój posiłek. Ledwo dopiłam sok i już wiedziałam, że nie będę mogła wstać z przejedzenia. Ale było warto.
- Chodźmy, bo zaraz będzie padać.- westchnęła Rocuzzo. Ona nie czuła się  komfortowo, wiedząc, że nie lubimy jej najlepszej przyjaciółki. Rozmawiała ze mną o tym, ale ja się nie zmienię. Nie ma dla kogo się zmieniać. Gdyby Cesc mnie o to poprosił, to bym się zastanowiła, ale jeśli dla niego nie jest to ważne, to po co się starać. Jemu nawet nie przeszkadza moja niechęć do niej.
     Odwiozłyśmy dziewczyny, które nie chciały przyjść do nas na imprezę. Nie dziwne, Danielle ma wielki wpływa na Anto.
- Co robisz w niedziele?- zapytała Argentynka, zanim wyszła z samochodu. Nie chciała pytać przy swojej najlepszej przyjaciółce. Ciekawe czemu.
- Mam test z historii i wypracowanie z łaciny.
- Ascendo tuun.- powiedziała szybko Shakira. Spojrzałam na nią zdziwiona, ale i rozbawiona.
- Wiesz, co powiedziałaś?
- Pocałuj mnie w dupę, tak?
- Tak.- zaśmiałam się.
- Tylko to pamiętam z łaciny.
     Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Uwielbiam tą dziewczynę, jest taka prawdziwa i szczera, do tego zabawna i pomocna. Ideał na przyjaciółkę, żonę i matkę. Może i córkę, nie wiem jakie ma podejście do rodziców, bo nigdy o nich nie mówiła. Ja też ich nie znam, Geri widział ich raz ale oficjalnego poznania nie było. Wszystko odbędzie się na weselu. Nie wyobrażam sobie naszego taty, pijącego z ojcem Shaki. To będzie nieprawdopodobne wydarzenie. Pijany tata Pique. No nieźle.
- Hm, a w sobotę?
- Nie mam planów, chyba że Ney coś wymyśli.
- Zajęłabyś się Thiago? Mamy z Lionelem rocznicę i chciałabym zrobić jakąś kolację. Podrzuciłabym ci go na noc. Proszę.- spojrzała na mnie, a ja od razu się zgodziłam. Lubię dzieci, szczególnie mojego małego Thiago. To moje cudo. Poza tym Geri i Shakira zostają w domu, więc mi pomogą. Antonella przytuliła mnie i wysiadła już z samochodu. Zostałam sama  z piosenkarką. No dobra Isabel, rozbieraj się.
     Do domu wróciłyśmy po czterech godzinach. Było coraz więcej chłopaków, więcej samochodów. Czerwone lambo Shaki musiało stanąć na podjeździe, bo ktoś zajął garaż. Pewnie Alexis, bo on jedyny ma biały samochód. Chyba, że ktoś kupił sobie nowe auto.
     Wchodząc do domu wpadłam na swojego chłopaka. Uśmiechnął się szeroko, wyraźnie ucieszony z mojego powrotu.
- Hej, jak było?- pocałował mnie w kącik ust, dokładnie wiedząc, jak nie lubię gdy to robi bo zawsze chcę więcej. Uśmiechnął się do mnie łobuzerko i kiwnął do Shakiry. Pomachała mu i zostawiła nas samych w kuchni.
- Fajnie, pokazać ci sukienkę Shaki?
- Pewnie.
     Wyjęłam telefon i pokazałam mu zdjęcie piosenkarki. Neymar stwierdził, że nie widział ładniejszych sukienek ślubnych i że Isabel bardzo ładnie w niej wygląda. Zgodziłam się z nim i usiadłam na krześle. Niezadowolony podniósł mnie, sam usiadł i posadził mnie sobie na kolanach. Zaśmiałam się cicho i objęłam rękami jego szyję.
     Pocałował mnie delikatnie i krótko.
- Hej.- powiedział cicho.
- Hej.- powtórzyłam i uśmiechnęłam się.
- Jestem z tobą szczęśliwy. Wiesz? Czuję się jakbym mógł wszystko.- zaśmiałam się cicho i przygryzłam jego dolną wargę.
- Ja też jestem z tobą szczęśliwa. A przecież nienawidzę cię.- wzruszyłam ramionami.
- O ty nie dobra.- chciał mnie pocałować ale wstałam z jego kolan i poszłam odebrać telefon domowy. Jednak nie zdążyłam i ktoś odłożył słuchawkę w momencie, kiedy ja ją podniosłam. Pewnie rodzice czegoś chcieli. Gdy się odwróciłam, piłkarz stał za mną i ujął moją twarz w dłonie.
- Hmm?- spojrzałam na niego z dołu. Jestem od niego o kilkanaście centymetrów niższa.
- Nie lubię, kiedy uciekasz gdy chcę cię pocałować albo przytulić, więc nie rób tego nigdy więcej, bo za każdym razem gdy to zrobisz to będziesz miała karę.
- Niby jaką?- zaśmiałam się, gdy dotykał wargami mojej szyi. Westchnęłam cicho, uwielbiałam gdy ktoś całował mnie po szyi, ale wtedy nie widziałam nic poza tym cudownym uczuciem. Jęknęłam, gdy mocniej pociągnął moją skórę.
- Taką.- wymruczał mi to ucha, a ja spojrzałam na niego rozbawiona. Jeśli to jest kara, to chcę dostawać ją ciągle.
- Okej, zgadzam się.- zarzuciłam ręce na jego szyję i pocałowałam go krótko. Piłkarzowi się to chyba nie spodobało bo przycisnął mnie do siebie i pogłębił pocałunek, trzymając moje biodra przyciśnięte do swoich. Przerwało nam czyjeś chrząknięcie. Odwróciłam się i zamarłam.
- Mamo? Tato?