sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział XII: Call me maybe.

Hey I just meet you
and this is crazy
but this my number
so call me maybe


Głos

     Z kościoła wyszedł zły, przygnębiony, zapłakany Gerard. Podążał w stronę jednego z samochodów. Rzucił okiem na swoich znajomych i siostrę. Carles, Ney, Natalia, Cesc, Bojan i Leo wsiedli do jednej z limuzyn razem z Pique. Nie pytali o co chodzi, co się stało, ale nie dowierzali w jego stan. Coś poszło nie tak. Natalia usiadła obok niego, a ten wtulił głowę w jej ramię i zaczął płakać. Płakał jak dziecko. Milan siedział na kolanach Messiego i też zaczął płakać, a ten nie mógł go uspokoić. Ale dziewczyna nie przejęła się tym, bo wiedziała, że Leo z pomocą Carlesa dadzą sobie radę. Gorzej z Gerim. 
- Kochanie, co się stało?- powiedziała po chwili, kiedy nie słyszała jego płaczu. Westchnął głęboko i spojrzał w jej oczy. Zakuło ją w sercu, gdy dostrzegła że wypełnione są bólem. Źrenice miał czerwone od nadmiaru wody. Nie wiedziała co powiedzieć, gdy usiadł normalnie i pociągnął ją na siebie. Objęła go szczelnie ramionami i głaskała po głowie, jak on sam robił jej by się uspokoiła.
- Zdradzała mnie. Przyznała się w kościele, że zdradzała mnie od dwóch lat, rozumiesz to? Kiedy jeździła do rodziny, to jeździła do kochanka. Nienawidzę jej i nie chcę jej więcej widzieć. Ona po tym wszystkim uśmiechnęła się i myślała, że powiem: tak. Ale wyszedłem. Wyjeźdźmy na jakiś czas, błagam. Nie wytrzymam w tym domu ani chwilę dłużej.
     Jak Shakira była jej przyjaciółką, tak teraz stała się najgorszym wrogiem. Nienawiść wzrastała w niej z każdą łzą brata. Nikogo nienawidziła tak jak teraz tej osoby. Miała ochotę ją uderzyć, zrobić krzywdę tylko po to, by wiedziała jak źle postąpiła. Normalny człowiek z zasadami nigdy by tak nie postąpił. 
- Oczywiście, wyjedziemy skarbie, nie płacz.
- Gdzieś daleko.
- Jasne.- pocałowała go w skroń. Spojrzał na swoich przyjaciół, którzy byli równie zszokowani. Bojan skakał jak mrówka na swoim siedzeniu, chciał porozmawiać z piosenkarką ale wiedział że to nic nie da, bo sam bardzo ją lubił, a teraz na myśl o niej robiło mu się nie dobrze. Piękne, zepsute święta i sylwester. 

     Pojechali do domu Neya, gdzie zamieszkać tymczasowo miał Hiszpan. Natalia z Neyem i Bojanem pojechała po rzeczy. Ten dom należał do Shakiry, nie do niego. Ale miał dużo pieniędzy i szukał z chłopakami na internecie miejsca do zamieszkania. Jeszcze jedno. Milan zostaje z nimi. W domu zastali rodziców piosenkarki, jej przyjaciółki, siostrę i DANIELLE. Pocieszała ją i mówiła, że Gerard jeszcze przejrzy na oczy. Natalia spojrzała na nią z bólem, takim samym jak oczy Gerarda. Nawet Seeman nie skomentowała jej zjawienia się w domu, spuściła jedynie głowę. Piosenkarka spojrzała na nią i rzuciła się w jej stronę. Podeszła przytulając i szlochając, ale Natalia nic sobie z tego nie robiła. Odepchnęła ją i poszła na górę. Chłopaki chwilę za nią, ale Kolumbijka również podarła za nimi. Nic nie zdoła tym żałosnym zachowaniem.
- Ja pakuję najpierw siebie, a wy rzeczy Geriego.- powiedziała oschle, zamykając się w pokoju, do którego dobijała się zdesperowana Isabel. Nie zwracała na nią uwagi, pakowała się. Po chwili usłyszała łagodne pukanie do drzwi. To Danielle.
- Mogę wejść?
- Ta.- mruknęła, składając kolejną sukienkę do torby. Pakowała się w zabójczym tempie, prawie skończyła. Seeman przysiadła na jej łóżko, a raczej materacu bez pościeli i westchnęła.
- Słuchaj, chciałam się pogodzić. Wiem, że źle się zachowywałam w stosunku do Ciebie i czasami do innych. Ta sprawa z Isabel mnie w tym utwierdziła. Nie chcę, abyście myśleli że mogłabym zdradzić Cesca i że zależy mi na jego pieniądzach, bo ja go kocham za to jaki jest a nie ile ma na koncie.- powiedziała szczerze, przyglądając się Natalii. Ta skończyła pakowanie i również skierowała swój wzrok na nią. Usiadła na oknie i uśmiechnęła się lekko, a po jej policzku spłynęła łza.
- Dani, ja cię przepraszam że byłam dla ciebie nie miła. Ale żyje i ni zmienię chyba przekonania, że odebrałaś mi, nam Cesca. On nie jest taki jak dawniej, zmieniłaś go. Chcę tamtego Fabregasa. Który kochał Barcę i jej kibiców, z którym wygłupialiśmy się na plaży. On jest moim drugim bratem. 
- Przepraszam, ale zawsze on ciebie faworyzował. Mówi ciągle o tobie, spędzał z tobą każdą chwilę a ja byłam zaślepiona moją zazdrością.- również płakała. Nigdy nie rozmawiały szczerze o tym co sobie robiły, ani tym bardziej nigdy nie doszło do szczerych przeprosin. Obie są bardzo wrażliwe, kiedy chodzi o bliskich sobie ludzi. 
- Jak mówiłam, Cesc jest moim bratem, nigdy bym z nim nie była bo bym nie potrafiła.- jęknęła, starając się nie patrzeć na Seeman, aby ta nie widziała jej łez. Nawet w tym momencie było jej trudno się z tym pogodzić. Że otworzyła się przed swoim największym wrogiem. Chyba powoli przestawała nim być. 
- Dzisiaj po tym co zrobiła Shak, wyobraziłam sobie jak to Cesc na naszym ślubie mówi, że zdradzał mnie z tobą. I to mnie mocno zabolało. Widziałam i ciągle widzę, że nie patrzy na ciebie jak na przyjaciółkę. Wiem, że kochacie się, ale nie wiem jaka ta miłość jest. 
- Czysta, jak rodzeństwo. Poza tym ma Neya, kocham go.- wzruszyła ramionami i pozwoliła sobie na rzucenie kątem oka, na kobietę.- Nie martw się, nie zrobiłabym tego innej kobiecie. Szczególnie po tym co zrobiono Geriemu. 
- Chciałabym, abyśmy się zaprzyjaźniły. Na prawdę to byłoby dla mnie bardzo ważne.- wstała i powoli skierowała się w stronę blondynki. Natalia zeskoczyła zwinnie z okna i oparła się o ścianę. Nie wiedziała co powiedzieć, a z oczu Danielle  biła szczerość i sympatia. Może warto dać szansę? W końcu i ona nie była bez winy, też zrobiła jej wiele złego. 
- Myślę, że stopniowo damy radę.- uśmiechnęła się do niej.- Szczególnie na wspólnych wakacjach.
- Mogę jechać?
- Oczywiście, jesteś dziewczyną Fabsia i moją przyjaciółką.- puściła jej oczko, a czarnowłosa przytuliła ją serdecznie. Może rzeczywiście ta znajomość wyjdzie jej na dobre i będą z niej same korzyści? W końcu zbliży się do Danielle i Fabregas nie będzie smutny dlatego, że jego przyjaciółka nie lubi jego dziewczyny. 
- Ja śnię. Nie, to się nie dzieje na prawdę.- Brazylijczyk stał w drzwiach z szerokim uśmiechem na ustach. Jego dziewczyna spojrzała na niego groźnie i uśmiechnęła się do Danielle. Dziwne, ale czuła się lżej z tym, że się pogodziły. Tak, zdecydowanie wyjdzie im to na dobre, skoro już czuję się dobrze w nowej sytuacji. 


          Godzinę później byli już w domu Neya i pili piwo. Jeśli chodzi o chłopaków. Natalia pakowała walizki, bo jutro z samego rana mieli jechać z Gerardem do rodziców, którzy byli tak samo zszokowani całą sytuacją jak i oni. Mieli jechać aby na święta i wrócić przed sylwestrem, którego spędzać będą w Rzymie. Plany się zmieniły, więc do Włoch jedzie Natalia z Neyem i Gerim, który zostawi Milana rodzicom, Bojan już tym razem bez Blanci, David Luiz, Fabregas z Danielle i Antonella z Leo. Będzie lepiej, niż zapowiadało się wcześniej. Kiedy już spakowała ubrania swoje, brata i chrześniaka- który zasypiał na wielkim łóżku Neya, pobiegła na dół do chłopaków. Zostawiła elektryczną nianię obok łóżeczka które należało do Daviego, ale służyło teraz Milanowi. 
          Dani Alves był trzeźwy jako jedyny. Reszta była tak zalana w trupa, że nawet nie zauważyli jej przyjścia. Oczywiście oprócz Neya, który pociągnął na siebie dziewczynę i chcąc nie chcąc, siedziała na jego udach tyłem do reszty. Nie był aż taki pijany, ale nie zachowywał się jak trzeźwy. Coś pomiędzy tym wszystkim. Trzymał ręce na jej udach, ale widząc wzrok Gerarda cofnął je na kolana. To również przeszkadzało obrońcy, jednak był tak pijany że nie mógł wydusić słowa. Debatował z Bojanem na temat piorunochronów na domach, bardzo ciekawa i intrygująca konwersacja. 
- Nie do pomyślenia, myślałem, że ona jest najlepszym co mogło mu się przytrafić. -powiedział Alves, który zadowolił się jedynie soczkiem pomarańczowym. Cała Barca kocha pomarańcze. 
- Do mnie też to jeszcze nie dociera. Myślałam tak samo, że Isabel go zmieniła, że stała się wszystkim, że jest najlepszą kandydatką na jego żonę i że go w końcu uspokoi. Udawała. Wszystko udawała.- mruknęła i usiadła między swoim chłopakiem a Alvesem, ale młodszy Brazylijczyk objął ją ramionami tak ciasno, że prawie nie mogła oddychać. Jęknęła, przez co zelżył uścisk ale wciąż obejmował ją ramionami i rozmawiał z chłopakami na dziwne i tylko im znane tematy. 
- Nikt się nawet tego nie spodziewał.- westchnął głęboko i spojrzał ze współczuciem na Pique. Nie wydawał się przygnębiony. Właśnie śpiewał Call me Maybe na stole i tańczył tak jak w teledysku. No a Bojan go nagrywał i pewnie wstawi to na instagrama, jak zawsze. Blondynka z rozbawieniem pokręciła głową i zaśmiała się cicho.
- No nic, było minęło, dobrze że wyszło na jaw i nie doprawia już Gerardowi rogów. 
- A wy z Neymarem kiedy ogłosicie że jesteście parą?- zmienił szybko temat, aby nie było smutno. 
- Nie wiem, ale wkurza mnie trochę to, że sądzą, iż to serduszko było dla Bruny. Bardzo mnie to denerwuje.- mruknęła. Obrońca zachichotał. 
- Zazdrosna się robisz.
- Nie prawda!- odparowała szybko. Za szybko.
- Mów mów, a posłucham. 

          Następnego dnia rodzice przyjechali po nich pod dom Neya. Bojan, który miał jechać do nich już wtoczył się do samochodu, a na kolanach miał worek, jakby w drodze zachciało mu się wymiotować. Milan siedzieć miał między Gerim a Natalią w foteliku. Nie pytajcie, jak czwórka zmieści się na siedzeniach, ale jakoś dadzą radę. Jak zwykle zresztą. 
- Nie pij jak mnie nie ma, dobrze?- spojrzała na swojego chłopaka, który opierał się o swoje drzwi wejściowe. Spojrzał na nią rozbawionym wzrokiem i nie zważając na obecność i ciekawe spojrzenia jej rodziców, przyciągnął mocno do siebie, kładąc ręce na biodrach.
- Nie zagryzaj wargi przy obcych facetach kiedy mnie nie ma w pobliżu, dobrze?- zaśmiała się cicho i jak na zawołanie, zagryzła dolną wargę. Piłkarzowi zaświeciły się oczy, a na usta wskoczył uśmiech.- Nie zostawiaj mnie na długo. 
- Zobaczymy się za tydzień. 
- Ale nigdy mnie nie zostawiałaś na tydzień, co najmniej na dwa dni.- zrobił minę niezadowolonego dziecka. 
- Szybko minie, poza tym jedziesz do rodziny. 
          Przytulił ją mocno, ale ciągle patrzył w jej oczy.
- Kocham Cię.- wymruczał, ujmując jej twarz w dłonie. Uśmiechnęła się lekko i stanęła na palcach. Ney pocałował ją delikatnie, ale za chwilę pogłębił pocałunek. Jak zwykle nie mógł się od niej odkleić i to ona musiała przerwać pieszczotę. 
- Muszę iść.
- Yhym....- westchnął smutno i ponownie ją pocałował, tym razem krócej.- Bądź grzeczna.- zawołał za nią. Zaśmiała się i wsiadła do samochodu. 

          Troje ludzi, jedno dziecko i dwie zwłoki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz