sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział IX : Perfect two.

And you're the one I wanna marry

 Shak zachichotała. Postanowiłyśmy już wracać do domu, w końcu nikt normalny nie opala się w listopadzie. To Barcelona, todo is posible.

     Bawiłam się z Milanem, kiedy Shakira brała prysznic. Dzisiaj miałyśmy iść oglądać te suknie ślubne. Ja byłam ubrana, ale Shakira zapomniała o wszystkim i poszła na basen, żeby zacząć poprawiać sobie figurę przed weselem. Mnie zostawiła z maluchem i oczywiście musiałam zadzwonić do niej kiedy jechała, aby nie zapomniała o dzisiejszym wyjściu. Wyrobiła się w godzinę z basenem i powrotem do domu, nie wiedziałam, że ma taki talent do wychodzenia z kłopotów. Dobrali się z moim bratem, bo jest taki sam.
     Robiłam z Milankiem samolot, kiedy do salonu weszli chłopcy. Przez półtora miesiąca nie robili imprezy u Pique, więc dzisiaj chcieli sobie odbębnić. Mieli przygotować wszystko, to ma być coś w stylu opijanie nadchodzącego wesela. Ma odbyć się na początku grudnia, w Mikołajki. Pasował mi ten pomysł, bo jak dam im prezent ślubny to nie będę musiała kupować nic na Mikołaja. Ciekawe kto pomógł im w wybieraniu daty, hmm...
     Gerard przyszedł razem z Danim, Carlesem i Neyem. Nie wiedziałam, że mają przyjść o tej godzinie. Myślałam, że będą organizować wszystko dopiero wtedy, kiedy zejdą się goście. To nie kończyło się nigdy dobrze, bo od razu robił się bałagan i nie chciało się im sprzątać. Tym razem będzie inaczej, mam nadzieję. Jutro mają mecz, więc nie mogą szaleć.
- Hej.- przywitali się ze mną jednocześnie, a ja im odmachałam i podałam dziecko swojemu bratu. Milan zaczął piszczeć ze szczęścia, a ja się rozczuliłam. Fajnie jest mieć kogoś, kto cieszy się na twoje przyjście. Ney stanął za mną i objął mnie w pasie, całując w policzek.
- Te spodnie są na prawdę czy namalowane?- wymruczał mi do ucha, a ja westchnęłam cicho. Mój kochany idiota. Odwróciłam się w jego stronę i się przytuliłam. Potrzebowałam przytulenia od zaraz, a Milan mi nie wystarczał. Oparłam głowę na jego ramieniu, stając na palcach. Położył dłonie na moich plecach i przyciągnął mnie bliżej do siebie.
- Ney, nie obściskuj się z moją siostrą.- mruknął Geri, a ja zachichotałam, odwracając się w jego stronę. Jednak piłkarz nie dał za wygraną i przytulił się do moich pleców, opierając o kanapę. Mówiłam już, jak go uwielbiam? Gerard zacisnął pięści. Prawdą jest, że przy chłopakach nigdy było więcej z Neymarem, oprócz trzymania się za rękę albo obejmowania. Dlatego, że jestem wstydliwa i to jeszcze przy własnym bracie. Na szczęście Shakira wyszła już gotowa do wyjścia i uspokoiła temperament Geriego. Wystarczyło jej jedno spojrzenie, żeby zmiękł. To było i słodkie i chore. Cóż, pozostańmy przy pierwszej wersji. Dla wygody.
- Idziemy?- spojrzała na mnie, ale zaraz zobaczyła Neymara i uśmiechnęła się szeroko. Mówiłam już, że lubili mi dokuczać? Jeśli nie, to pewnie wywnioskowałyście z wcześniejszych sytuacji. Moja barcelońska rodzina kochała mnie denerwować i znęcać się nade mną.
- Yhym, tak.- odwróciłam się w stronę mojego chłopaka. Zrobił smutną minę i przytulił mnie mocno do siebie. Odwrócił się tyłem do reszty, że zakrywał mnie swoim ciałem i delikatnie pocałował w usta. Carles zagwizdał, tak samo, jak wtedy gdy składaliśmy łóżko dla Milana. A raczej wtedy, kiedy Puyi składał łóżko dla Milanka. No dobra, Neymar też pomagał.
- da Silva!- mruknął Geri. Zaśmiałam się i odsunęłam się od niego, chociaż wolałam zostać razem z nim. Pożegnałam się z resztą i poszłam z Shakirą do jej samochodu. Czerwone lambo. No cóż, lubiła rzucać się w oczy. Czasami dawała mi poprowadzić, ale tylko wtedy kiedy miała dobry humor. Czyli wtedy, kiedy Gerard ją nie wkurzał. Rzadko.
     Na szczęście Danielle i Antonella miały znaleźć się w salonie na własną rękę. Lubiłam wybrankę Messiego i ona chyba też za mną przepadała. Jednak Danielle jest najgorszą osobą, jaką poznałam w życiu. Nie wiem jak te dwie mogą się przyjaźnić. Nie wiem jak Fabregas może być z nią. I dlaczego nie siedzi z nim w Londynie, tylko w Barcelonie? Ja już nic nie rozumiem. Cesc nie odzywa się już trzy dni, a rozmawialiśmy codziennie. Ewidentnie coś się stało, a Gerard powiedział, że polecimy do niego za parę dni, żeby wybadać sprawę. Zgodziłam się. Uporamy się z tym szybko i będziemy z powrotem w Barcelonie. Mam nadzieję, że to nic poważnego.
     Byłyśmy tam w tym samym czasie. Anto z Daniellą przyjechały taksówkami. Przewróciłam oczami widząc Seeman, która ściskała Shak jakby była jej najlepszą przyjaciółką. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Isabel zaprosiła ją ze względu na Cesca, chciała ją polubić, ale nie umiała. Tak samo jak ja. Tylko, że ja przestałam próbować. Już nie zależy mi na tym wszystkim, odkąd Cesc pokazał jaki jest na prawdę i jak bardzo szanuję swój dawny klub. Zniechęcił mnie do siebie bardzo.
    Podeszła do mnie i również mnie przytuliła, ale czułam że niezbyt mnie lubi. No dobra, zwyzywałam ją raz, ale przecież przeprosiłam!
- Gotowa?- Anto spojrzała na rozemocjonowaną piosenkarkę. Pokiwała ochoczo głową i razem weszłyśmy do salonu. Od razu przybiegły panie witając nas i dając napoje. Ja wzięłam sobie red bulla, wiedziałam, że to będzie długi dzień. W nocy pewnie też nie pośpię, a jutro idę na ich mecz z Realem. Jak zwykle, El Clasico odbywa się w listopadzie.
     Nie mogłam doczekać się ślubu Pique, a potem świąt z rodzicami i sylwestra spędzonego w Rzymie z moim bratem, Neyem, Cesciem, Leo i Carlesem. Może Bojan się pojawi. Podobno znalazł sobie jakąś dziewczynę w Anglii, ale nie pewne informacje. Sam by mi powiedział, przyjaźnię się  z nim najbardziej od innych. Jednak odkąd wyjechał nie rozmawiamy już tak pewnie jak kiedyś. Nawet coś nas łączyło, ale ja miałam czternaście lat i oczywiste było, że nie wyjdzie. Wyszedłby na pedofila. No tęsknie za nim, bardzo za nim tęsknie bo kocham go. Ale chyba nie tak jakby tego kiedyś chciał. W sumie to on mnie odrzucił, a nie ja jego. Nie dziwię mu się.
     Moje rozmyślania przerwała Shakira, w pierwszej sukni. Brzydka. Skrzywiłam się, a ona od razu zawróciła. Czemu nie dziwi mnie, że pełna falban suknia podoba się tylko Seeman? Wiedziałam od zawsze, że babcia nie m gustu, ale nie wiedziałam, że do ślubu chciałaby założyć ręcznik z wycięciami. Dobra, postaram się ją polubić. Dla Cesca.
- Ładne buty.- spojrzałam na jej w miarę ogarnięte czerwone szpilki.
- Wiem, były robione na moje zamówienie. Drogie, bardzo drogie. Jedne z najdroższych z mojej kolekcji, ale zaszalałam, bo co? Maria chciała takie same, postanowiłam jej zamówić. Ponad dwa tysiące euro. Powinnaś nosić bardziej kobiece buty.- spojrzała na moje reeboki.
- Nie noszę szpilek kiedy nie muszę, wolę takie buty. Mniejsze szansę, że zerwę więzadło krzyżowe.
- Noszę szpilki od kilku lat kochanie, nie zerwałam żadnego więzadła.- uśmiechnęła się tym swoim ohydnym uśmiechem. Nie wiem, na co patrzył Fabs. Chyba na coś poniżej szyi. No tutaj nie można było jej niczego zarzucić, miała się czym pochwalić. Nie wierzę, że myślę o piersiach Danielle.
- Z tego co wiem, kochanie, nie ćwiczysz tak intensywnie jak ja.- powiedziałam jak najbardziej miło mogłam, ale Antonella już nie czuła się dobrze przy naszej konwersacji. Przerwała ją Shakira, która wyszła w sukni z pierzastym dołem. Od razu pokręciłam głową. Seeman pokazała wyciągnięty w górę kciuk, ale piosenkarce również nie spodobała się ta kreacja. Nie wyglądała w niej jak księżniczka, ale jak jakaś kura na grzędzie.
- Ćwiczę yogę, jestem tak rozciągnięta jak ty.
- Ja ćwiczę gimnastykę akrobatyczną, jestem przekonana, że nie jesteś tak rozciągnięta jak ja.- uśmiechnęłam się do niej szeroko, przykładając puszkę do ust.
- Damy nie piją z puszki.
     Nie, nie polubię tej krowy. Nie mam zamiaru się starać, nawet nie mogę z nią normalnie porozmawiać. Kim ona jest, żeby mnie pouczać? Rozumiem, że jest w wieku mojej matki, ale bez przesady. Nie interesuje mnie jej zdanie na mój temat, mało kogo mnie obchodzi. Ja w  jej wieku nie mam zamiaru mieć tyle botoksu wszędzie.
- Ojej to ta jedyna!- krzyknęła Antonella. Trzecia sukienka okazała się najlepszym rozwiązaniem. Shakira wyglądała jak prawdziwa księżniczka. Sukienka była taka jak chciała, opowiadała mi o niej godzinami. Sama miała szeroki uśmiech na twarzy, kiedy przeglądała się w lustrze. Wyglądała naturalnie pięknie i promieniowała od niej radość.
- Za skromna jak dla mnie.- domyślcie się, kto powiedział to zdanie.
     Ale Shakira nie posłuchała się babci, kupiła sukienkę i zrobiła sobie zdjęcie w salonie, aby dać jakąś reklamę najlepszemu salonowi ślubnemu. Następna w kolejce była Antonella, ale jeszcze o tym nie wie. Cóż, ja wiem wszystko i mam nadzieję, że Danielle nie będzie musiała tutaj przychodzić. Bynajmniej koło niej wtedy ma nie stać mój przyjaciel.
     Postanowiłyśmy pójść na obiad, ale robiło się za zimno, więc wybrałyśmy ulubioną restaurację moich rodziców. Było tu przytulnie, był kominek.Usiadłyśmy od brzegu blisko kominka, aby się ogrzać, bo żadna nie miała na sobie kurtki ani narzutki, a przecież był listopad. Nie jesteśmy zbyt inteligentne jeśli o to chodzi. Może oprócz babci Seeman, która nosiła ze sobą szal. Nigdy nie włożyłabym na siebie szalu. Zamówiłam sobie kawałki kurczaka w ziołach z sosem śmietankowym, ziemniakami z koperkiem i marchewką z jabłkami. Moje ulubione danie, którego bardzo dawno nie jadłam. Mama robiła je jakiś rok temu. Do picia wzięłam sok pomarańczowy. Zdecydowałam się najszybciej z dziewczyn. Druga była Shakira.
- Ja wezmę latte z czekoladową posypką. Do tego Canneloni brokułowo- szpinakowe z fetą i sosem z sera koziego.
     Następna była Antonella, która wybrała roladki z piersi indyka z pesto zielonym, a do picia wzięła do samo co Shaki. Babcia długo nie mogła się zdecydować, ale w końcu wybrała swoje fit danie. Miała się z czego odchudzać. Innej kobiecie bym tego nie powiedziała, ale Seeman to nie kobieta.
- Piersi z kurczaka w sosie obłędnie pomarańczowym i wodę mineralną z cytryną.
    Jej skóra jest obłędnie pomarańczowa. Nie mogę powstrzymać się od wewnętrznego obgadywania tej kobiety, to jakaś choroba chyba. Po pewnym czasie dostałyśmy swoje dania. Ja po połowie byłam już najedzona. Zwykle z Neyem kiedy jedliśmy u niego albo u mnie, to ja jadłam tyle ile mogłam (czyli nie dużo) a on dojadał i było fajnie. On się cieszył, bo miał więcej, a sam nie lubił jeść. Kochany głupek.
- Słaba restauracja, nie smakuję mi.- westchnęła Danielle. Dziewczyny spojrzały na nią zdziwione. Antonella zrezygnowała ze swojej etykiety, kiedy jadła danie. Czyli jadła szybko i delektowała się pysznym posiłkiem. Shakira właśnie jadła razem ze mną moje danie bo swoje skończyła, a po ciąży zostało jej łakomstwo. Ma szybką przemianę materii więc nie ma o co się martwić.
- Co ty gadasz, jedzenie jest przepyszne.- powiedziała wybranka Messiego z otwartymi ustami. Musiało być na prawdę dobrze, jeśli zrezygnowała z zachowywania się jak dama. Ale to dobrze, lubiłam ją taką naturalną i prawdziwą, kiedy nie udawała nikogo. Cenię sobie prawdziwość.
- Moje nie smakuje.
- Ale zjadłaś wszystko.- podrapała się po głowie. Prawda, talerz był pusty, a mina Danielle sugerowała, że nie mamy racji. Jeśli by nie chciała to by nie zjadła, znam ją na tyle dobrze. Znam jej zachowania i dlatego jej nie lubię.
- Nie oznacza to, że mi smakowało.
- No dobra, nie rozmawiajmy o tym.- powiedziała Shakira, kończąc mój posiłek. Ledwo dopiłam sok i już wiedziałam, że nie będę mogła wstać z przejedzenia. Ale było warto.
- Chodźmy, bo zaraz będzie padać.- westchnęła Rocuzzo. Ona nie czuła się  komfortowo, wiedząc, że nie lubimy jej najlepszej przyjaciółki. Rozmawiała ze mną o tym, ale ja się nie zmienię. Nie ma dla kogo się zmieniać. Gdyby Cesc mnie o to poprosił, to bym się zastanowiła, ale jeśli dla niego nie jest to ważne, to po co się starać. Jemu nawet nie przeszkadza moja niechęć do niej.
     Odwiozłyśmy dziewczyny, które nie chciały przyjść do nas na imprezę. Nie dziwne, Danielle ma wielki wpływa na Anto.
- Co robisz w niedziele?- zapytała Argentynka, zanim wyszła z samochodu. Nie chciała pytać przy swojej najlepszej przyjaciółce. Ciekawe czemu.
- Mam test z historii i wypracowanie z łaciny.
- Ascendo tuun.- powiedziała szybko Shakira. Spojrzałam na nią zdziwiona, ale i rozbawiona.
- Wiesz, co powiedziałaś?
- Pocałuj mnie w dupę, tak?
- Tak.- zaśmiałam się.
- Tylko to pamiętam z łaciny.
     Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Uwielbiam tą dziewczynę, jest taka prawdziwa i szczera, do tego zabawna i pomocna. Ideał na przyjaciółkę, żonę i matkę. Może i córkę, nie wiem jakie ma podejście do rodziców, bo nigdy o nich nie mówiła. Ja też ich nie znam, Geri widział ich raz ale oficjalnego poznania nie było. Wszystko odbędzie się na weselu. Nie wyobrażam sobie naszego taty, pijącego z ojcem Shaki. To będzie nieprawdopodobne wydarzenie. Pijany tata Pique. No nieźle.
- Hm, a w sobotę?
- Nie mam planów, chyba że Ney coś wymyśli.
- Zajęłabyś się Thiago? Mamy z Lionelem rocznicę i chciałabym zrobić jakąś kolację. Podrzuciłabym ci go na noc. Proszę.- spojrzała na mnie, a ja od razu się zgodziłam. Lubię dzieci, szczególnie mojego małego Thiago. To moje cudo. Poza tym Geri i Shakira zostają w domu, więc mi pomogą. Antonella przytuliła mnie i wysiadła już z samochodu. Zostałam sama  z piosenkarką. No dobra Isabel, rozbieraj się.
     Do domu wróciłyśmy po czterech godzinach. Było coraz więcej chłopaków, więcej samochodów. Czerwone lambo Shaki musiało stanąć na podjeździe, bo ktoś zajął garaż. Pewnie Alexis, bo on jedyny ma biały samochód. Chyba, że ktoś kupił sobie nowe auto.
     Wchodząc do domu wpadłam na swojego chłopaka. Uśmiechnął się szeroko, wyraźnie ucieszony z mojego powrotu.
- Hej, jak było?- pocałował mnie w kącik ust, dokładnie wiedząc, jak nie lubię gdy to robi bo zawsze chcę więcej. Uśmiechnął się do mnie łobuzerko i kiwnął do Shakiry. Pomachała mu i zostawiła nas samych w kuchni.
- Fajnie, pokazać ci sukienkę Shaki?
- Pewnie.
     Wyjęłam telefon i pokazałam mu zdjęcie piosenkarki. Neymar stwierdził, że nie widział ładniejszych sukienek ślubnych i że Isabel bardzo ładnie w niej wygląda. Zgodziłam się z nim i usiadłam na krześle. Niezadowolony podniósł mnie, sam usiadł i posadził mnie sobie na kolanach. Zaśmiałam się cicho i objęłam rękami jego szyję.
     Pocałował mnie delikatnie i krótko.
- Hej.- powiedział cicho.
- Hej.- powtórzyłam i uśmiechnęłam się.
- Jestem z tobą szczęśliwy. Wiesz? Czuję się jakbym mógł wszystko.- zaśmiałam się cicho i przygryzłam jego dolną wargę.
- Ja też jestem z tobą szczęśliwa. A przecież nienawidzę cię.- wzruszyłam ramionami.
- O ty nie dobra.- chciał mnie pocałować ale wstałam z jego kolan i poszłam odebrać telefon domowy. Jednak nie zdążyłam i ktoś odłożył słuchawkę w momencie, kiedy ja ją podniosłam. Pewnie rodzice czegoś chcieli. Gdy się odwróciłam, piłkarz stał za mną i ujął moją twarz w dłonie.
- Hmm?- spojrzałam na niego z dołu. Jestem od niego o kilkanaście centymetrów niższa.
- Nie lubię, kiedy uciekasz gdy chcę cię pocałować albo przytulić, więc nie rób tego nigdy więcej, bo za każdym razem gdy to zrobisz to będziesz miała karę.
- Niby jaką?- zaśmiałam się, gdy dotykał wargami mojej szyi. Westchnęłam cicho, uwielbiałam gdy ktoś całował mnie po szyi, ale wtedy nie widziałam nic poza tym cudownym uczuciem. Jęknęłam, gdy mocniej pociągnął moją skórę.
- Taką.- wymruczał mi to ucha, a ja spojrzałam na niego rozbawiona. Jeśli to jest kara, to chcę dostawać ją ciągle.
- Okej, zgadzam się.- zarzuciłam ręce na jego szyję i pocałowałam go krótko. Piłkarzowi się to chyba nie spodobało bo przycisnął mnie do siebie i pogłębił pocałunek, trzymając moje biodra przyciśnięte do swoich. Przerwało nam czyjeś chrząknięcie. Odwróciłam się i zamarłam.
- Mamo? Tato?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz